sobota, 16 kwietnia 2011

Przełom

Narobiłam niezłego zamieszania ostatnim wpisem na blogu, znajomi przestali do mnie pisać, wysyłają jedynie linki do jutuba o Szwedzkim Kucharzu z Muppet Show!
Dwie osoby zwymyślały mnie od nadętych ropuch a jedna oskarżyła o slang, oczywiście w prywatnej korespondencji - na oficjalnej częstotliwości bloggera nic Wam z mojej strony nie grozi!
Jednak przy zejściu o jeden kanał niżej, niczego nie mogę zagwarantować. Tu często natknięcie się na alfę z suszarą, zwaną pulsarem ;D

Sobota!
Prace ziemno-błotne na finiszu. Rysiu na chwilę odzyskał wigor, aby wytargać z pudełka materac masujący i odpłynął na karmazynowe morza absurdu. Tomciowi, Sławie i Bosmanowi należą się podziękowania i uśmiech kierownika, odbity w betonie - bez Was ten remoncik byłby pasmem cierpień o szerokim spektrum!

Sobota.
Dzień betoniarki i pana betoniarkowego ze sztucznym okiem.
Dzień wrażeń medycznych!
Niespodziewana cherlawość potomka popchnęła nas w kierunku nowej, świeżutkiej i jeszcze ciepłej jednostki szpitalnej.W ciągu jednej, niezwykłej wizyty dowiedziałam się tyle, co przez 8 lat zagadkowych spotkań w ramach państwowej służby zdrowia.
Dodając elementy gnozy i jasnowidzeń muszę przyznać, że do tej pory jestem pod ogromnym wrażeniem!

Owocem soboty jest też niezwykły spacer - z dwóch powodów. Pierwszy - ukończyłam go na własnych kulawych nogach (czyli są ogromne postępy po rehabilitacji) a drugi - mój małżonek przedstawił mi ekologiczno-demoniczny plan pozbycia się łasic ze strychu.
Łasice/kuny/gronostaje przebiegając stadami przez dach, robią nam mały nocny armagedon, połączony z piskami, zarzynaniem małych zwierząt (ptaków i gryzoni), wywlekaniem waty uszczelniającej i zabaw bezpośrednio nad sufitem, polegających na tarzaniu się i skokach, jak również drapaniu i szuraniu.
Rychu wypatrzył otwór wlotowy i przedstawił opisowo, co następuje:

"Łasica zobaczy malutkie drzwiczki i powie do drugiej - idę zobaczyć co to jest! Wyjdzie, a zapadka wypuści ją na zewnątrz, blokując się kołeczkiem dla drogi powrotnej. Będzie próbowała wrócić, zacznie wołać kolegów - chłopaki, wyszedłem zatrzasło się, chodźcie zobaczyć! No i pozostałe wyjdą, i faktycznie, nie będą mogły wrócić. A jeden łasic zapyta [tu mąż dramatycznie zawiesza głos] wszystkie nasze rzeczy zostały w domu!!!"

Zostawiam Waszej wyobraźni ten obrazek, dzień dobry, smacznej kawy! Oto niedziela.



Przed Państwem wyTRAWny autoportret cherlającego!
fot:ar

6 komentarzy:

hds pisze...

Takie kunołasice, to wyjątkowo przebiegłe bydlęta.
Wątpię czy dadzą się nabrać na numer z drzwiami ;)

Podczas ostatniego remontu dachu, znaleźliśmy tam całą sarnią nogę.
Wyjaśniło się skąd pochodził dziwny zapach w domku, jednak do teraz zachodzę w głowę, jak one tą gicz tam wciągnęły, bo nigdzie nie znalazłem mechanizmu wielokrążków, zapadni i przechylni ;D

Tupot i piski o poranku - niezapomniane wrażenia ;)
Jeszcze nocne podkradanie się po półce pełnej butelek...
...Ciekawe czy właściciel usłyszał to strącone szkło ;)))

doro pisze...

To Ty nie znasz starej, łasiczej legendy, opowiadanej z ojca na syna. Juz najstarsze łasice mówią, że żyła raz pewna sarna, wyjątkowo złośliwa. Jej celem było uprzykrzanie życia łasicom. Zakradła się więc raz na dach i postanowiła zinwigilować strych. Weszła kominem i długo czołgała się kanałem wentylacyjnym, aż wreszcie delikatnie, po ruszcie, dotarła do gniazda łasic. Tam rozegrała się walka, a na pamiątkę tej bitwy łasice czczą do tej pory świętą gicz. Ekhm, czciły, dopóki relikwia nie zginęła w niewyjaśnionym kataklizmie dachu...

Jan Rusnok pisze...

Bardzo sugestywny obrazek - chyba widzę Orła Cień.

hds pisze...

Już nie mam żadnych wątpliwości.
Legenda o złośliwej sarnie, była mi nieznana.

Czy za wyrzucanie łasiczych relikwii na śmietnik, grożą jakieś sankcje?

słowa malowane pisze...

Na przekupienie win należałoby chyba skropić rogi domu krwią z czarnej kury mamrocząc pod nosem zaklęcie odczyniające uroki. Z taką giczą lepiej nie zaczynać.

doro pisze...

Hades - oby był to tylko ŚMIETNIK HISTORII, a nie inny ;DDDD