sobota, 27 sierpnia 2011

najpiękniesze lata motoryzacji

Włamując się na niniejszego bloga podczas nieuwagi właścicielki wrzucam kilka fotek z samochodami napotkanymi w czasie wycieczek po wyspie. Jeszcze nie mogę się pozbierać. Te samochody walają się tu jak kamienie na plaży, a wiele z nich jest dalej w ciągłej eksploatacji. Dla kolekcjonerów aut zabytkowych to kopalnia złota. To co zaprezentuję, to autka głównie z lat '70, czasem nawet starsze. Zacznę od rodzynka Ford Cortina. Starszy Pan codziennie dowozi nim beczkę oleju do kuchni hotelowej kilkanaście km.








i patrzcie na to! Niezniszczalna Toyota Hilux - praojciec wersji, którą znamy z naszych ulic.





i jeszcze kilka japońskich pickup'ów: malutka toyotka



Datsun, czekający w cieniu na właściciela



mazda, także czeka - właściciel skoczył się wykąpać po drodze ...



a tu koleżanka na stacji benzynowej, dźwiga jakąś motopompę na pace



i wielki Datsun 1500 w pięknym karmelowym kolorze





duża mazda



właścicielka bloga nadchodzi .... cdn :)








kolejny dzień wakacji










Przysięgam, opowiem później. Tak ciężko się skupić przy tym morzu... ;DDD




Słońcozachód to specjalność zakładu, jak mawia nasz gospodarz, poklepując po ramieniu.

Wczorajsza kolacja (ja jadłam, panowie Grecy i Michał dyskutowali) polegała na badaniu cylindrów w skuterze i debatowaniu nad przepięknymi bolidami z lat 70 - tych, najczęściej marek japońskich, o których z pewnością jeszcze napisze Wam długiego posta mój mąż, ponieważ już drugi dzień jeździ z synem po wyspie i zaczepia miejscowych właścicieli cztero- i dwukółek.
Trafiają się taaakie sztuki!

środa, 24 sierpnia 2011

ośmiornicze naleśniki z Kuchni Smakosza ;)










Lubelska Kuchnia Smakosza gotuje na Thassos ;)

włochate ciasteczko i morze




Ciasteczko posiada w sobie nadzienie smakujące jak kutia, choć bez maku. Poproszę o wyśledzenie, jak się nazywa i co zawiera. Nie pytam o nic, kiedy temperatura przekracza 30 stopni, po prostu z łupem uciekam na plażę, na której zawsze wieje i jest dużo chłodniej. Kapie miodem.Bez ryzyka szoku można zjeść tylko jedno dziennie, do bardzo gorzkiej kawy, choć już tak się przystosowałam do tutejszych smaków, że wcinam trzy.