![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjW5KMbx21Kr4PXc9C_AYRq89bjbgyFE_uFztiJ_VFndLAylwR1vrvPhkJIX2MPV0NnW6a8PUk2MX0SMprNCQMXBz17XC84_tpB9ATEhYu0XW5a_7fXXFx1mF3dicx98d0ReaOfQLRzKN7V/s400/DSC05171.JPG)
Dzieci ostatnio kupują obrzydliwe gumy do żucia z malusieńkimi stworami z jakiejś hydrofilowej pianki. Świństwo to potrafi, po zanurzeniu w wodzie, urosnąć nawet 300%.
Sklepik szkolny podobno sprzedaje jeden kontener dziennie tych gum - po czym dzieci gumy wsypują do szklanki, razem z dinozaurem, aby puchł o zapachu gumy balonowej. Stwór powiększa się, trzeba mieć jednak baczenie na proces, aby na przykład nie przytrzasła się kończyna - wtedy puchnie mniej.
Najpierw się śmiałam, a ze mną panie przedszkolanki. Później pojawił się problem, gdzie trzymać puchnące egzemplarze i co zrobić z dojrzałymi? Wszak bez wody zaczynają kapcanieć jak stare jabłko. Dzieciom z klas od 1 do 4 wtedy trzęsie się bródka. Paniom świetliczankom trzęsą się ręce. Matkom trzęsie się wszystko, bo każda powierzchnia pozioma w domu jest zastawiona kubkami po herbacie - z dinozaurem!
No i przechodzimy do sedna. Poszłam umyć pędzel i usłyszałam yyyyyyh!! Biegnę do pokoju spodziewając się odciętej kończyny, zwłok, złodzieja, wizyty Obcych - a to dziecko trzyma w teatralnej pozie spuchniętego różowego diplodoka z wyraźnie osobną głową. I straszliwie wyje!
Proszę Państwa. Po raz pierwszy szyłam różową nitką piankowego, zimnego i mokrego gada. Asystował mi właściciel i hodowca; podawał nić, nożyczki i skalpel. Łzami zraszał mi dłonie.
Dinozaur głowę ma, choć nie wiadomo na jak długo. Podobno, jak mawiają chłopcy z czwartej klasy, TEJ SERII z różowym z długą szyją już nie ma. Są inne.
Zwracam się zatem z dramatycznym pytaniem - gdzie można kupić - poza sklepikiem szkolnym - to świństwo?
Jutro dowiem się jak to się nazywa. Wstawię też zdjęcie ofiary - różową nitką szytej.
Na razie
alledro na ten temat milczy.