czwartek, 21 lipca 2011

infernalny jeleń, diabły i podświetlane blaty

Lato w tym roku polega na kontrastach. Drzewiej bywało, że w maju chowało się na strych rzeczy puchowe - piernaty, kurtki na wacie, ocieplane gumofilcowe walonki a znosiło kiecki z perkalików, sandałki i inne fiubździu.
Od kilku lat nie ma mowy. Przez cały rok można się spodziewać gwałtownego ochłodzenia o 15 stopni w ciągu kilku godzin, w tym miesiącu rekord skoku wyniósł 15 stopni w godzinę, po deszczu z gradem jak bób łuskany.
Tak więc rano miewamy Kambodżę, po południu rzuca grillem na lewo i prawo, waląc wiatrem, lodem i złamanymi gałęziami.

Do tego liczni nowopojawieni sąsiedzi rozpoczęli sezon życiowych budów, aby jednak dom mieć gdzie postawić, trzeba wyciąć sady, zagajniki, utwardzić miedzę o niejasnym statusie.
Efekty specjalne w postaci koparek, ubijarek, pił docierają z czterech stron.
Do tej pory Ciocia twierdziła, że aby ujrzeć żywą duszę za oknem, należy przyglądać się około tygodnia [przy czym pewności, że to faktycznie żywa a nie upiór nie było]. Obecnie mamy za oknem taki ruch, jak na Marszałkowskiej. Psu aż się szczęka obluzowała, bo ciągle rozdziawia pysk ze zdziwienia.
Ten cały zgiełk trwa do późnych godzin wieczornych, bowiem dzień długi i ciepły, to i jasny. Jasno robi się też bardzo wczesnym świtem, około czwartej.

Tak też było ostatnio, w dzień zapowiadający się na upalny, zroszony obficie po nocy i usłany ślimakami jedzącymi inne, rozdeptane ślimaki.
Zza otwartego okna z widokiem na pola i łąki dochodziło tępe ryczenie, przypominające zachrypnięte szczekanie.Miarowe, jednostajne, cykliczne, dosyć beznadziejne. Zagęszczało się w swojej częstotliwości i jakby zbliżało.
Łypłam okiem i uchem, nie moje zwierzę to, więc spałam dalej, jednak uporczywe yyyyyh yyyyh zbliżało się do okna. Wstałam, wbułam gumiaczki zielone do wielkiej, różowej koszuli nocnej jak z koszmaru snu nocy letniej i wyszłam dzielnie w zaspany sad za ogrodzenie. Ryczący zamilkł. Podeszłam dalej w pola, aby rzucić okiem z szerszej perspektywy i nic. Wracam więc, zamykając pokrywę aparatu (bo mogę wyjść bez okularów, bez kluczy czy czegokolwiek, ale nie bez aparatu, mając w perspektywie niepowtarzalną okazję spotkania w końcu czupakabry, kosmity lub podkarpackiej odmiany jeti) a tu wychylił się ze zboża łepek, o taki:



moje zdjęcie wyszlo bardzo marnie, dlatego ośmielam się wkleić lepsze, znalezione w internecie, zrobione przez pana Dariusza Michalewskiego.

Koziołek! Koziołek wyskoczył ze zboża, przebył w podskokach kilka metrów, przystanął, odwrócił się i patrzył. I znów pobiegł, znów patrzył. I znów.
Byłabym romantycznie zwaliła winę i całe zajście na jakieś symboliczno-spirytystyczne moce, jak coheliowe psy-demony, czy inne widziadła, które lubią odwiedzać naszą działkę, ale tym razem tylko zrobiło mi się przykro.
Krzaki, w których ryczał są resztką pasa sadów, które są tu od pięćdziesięciu lat. Przez cały rok śpi w nich dzika zwierzyna, żywi się, mieszka, wraca dla ochłody, jesienią po jabłka. W tym roku wielbiciele jasnych, szerokich przestrzeni znacznie uszczuplili piłami spalinowymi ten naturalny azyl. Tamtej nocy on tam jeszcze spał razem ze stadem, wieczorem wrócił do wyrąbanego placu. Jak tu nie ryczeć miarowo?

Zostawmy koziołka, wróćmy do demonów.
Lubelski Zamek zaprasza na fenomenalną wystawę "Strachy na Lachy. Wierzenia demoniczne w kulturze i sztuce ludowej".
Wystawa powstała ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, Muzeum w Łęczycy, Muzeum Lubelskiego w Lublinie, kuratorem jest Mateusz Sroka.
Prrrrroszę Państwa!
Nieczęsto zdarza się w polskim muzeum tak świetna, przemyślana ekspozycja. Po prostu idźcie tam, żeby poznać świat wierzeń i strachów, zobaczyć staropolskie odpowiedniki laleczek voodoo, instrukcję pośmiertnej obsługi strzygi/wąpierza czy technologii wytyczania kredą linii wokół łoża, aby licho nie podchodziło w czasie snu i nie pozbawiało nas hemoglobiny ;)
Słóweczko jeszcze o układzie - niemal całkowicie ciemne pomieszczenie, ożywione videoinstalacją na ścianie - płonącym nocnym ogniem, szczekaniem wiejskich psów i dyskretnym chichotem czarownicy, słomiane widma, południce i wiedźmy, gotujące zioła, to wszystko ledwie widoczne, powodujące ciarki na plecach! Ekspozytory z rzeźbami podświetlone od spodu, poprzez mleczną szybę - wzmacniały demoniczne rysy diabłów oraz innych zwiedzających tak, że wszyscy wyglądaliśmy jak potwory.

Wystawa czynna będzie do 18 września 2011. Warto!







fot:MR

wtorek, 19 lipca 2011

podziękowania, przeprosiny i pozdrowienia!






Dla Wszystkim Tam, od wszystkich tu!

Jestem w locie.
Jestem południcą, która czai się w zbożu, jestem tą babą, którą diabeł nie może. Jestem wszystkim, bo wszystkim być muszę i niczym, bo nie wystarcza mi wszystko.


Mało bywam w sieci, ale dzięki temu się nie plączę pod nogami i macie chwilę oddechu.
Piszę rozdziały, artykuły, sprawozdania, obrabiam zdjęcia, glinę, szkliwię, zapominam o wstawionej wodzie na kawę, jeżdżę, załatwiam, zapisuję, przygotowuję.
Gdyby ktoś mi dał grabie, to bym jeszcze grabiła z rozpędu.

Nie wszyscy znoszą to dobrze:




Dziękuję
Dorocie

za wyróżnienie, jest mi bardzo miło!



Zasady postępowania, gdyby dostało się wyróżnienie:

- podziękuj i napisz link blogera, który przyznał wam tę nagrodę,
- skopiuj i wklej logo na swoim blogu,
- napisz o sobie 7 rzeczy,
- nominuj 16 innych cudownych blogerów (nie można nominować blogera, który wam przyznał nagrodę),
- napisz im komentarz, by dowiedzieli się o nagrodzie i nominacji

Zamiast, jako rzecze regulamin, napisać 7 rzeczy o sobie, zamieszczę 7 podziękowań.
Po pierwsze primo: dziękuję tym, którzy na rożne sposoby mnie jeszcze tolerują i znoszą, włącznie z domownikami, po drugie primo: fantastycznym kursantom, którzy w tym niepewnym momencie zatrudnieniowo-zawodowym dbają o stały ruch w interesie. Po secundo - dziękuję gruszkom, że obrodzą i pani z Dwikóz, że ma tak fantastyczne dynie! Za lato, cioci za cudne przetwory, Basi za niedzielny medalion, burzy za to, ze oszczędziła mojego laptoka!

Łamiąc kolejne zasady - osoby wyróżnione NIE SĄ zobowiązane do przekazania nagrody dalej, do wklejania banerka, do wyznaczania kolejnych. Odznaczam - bez konsekwencji ;)

16 cudownych bloggerów ;DDDD

http://bloganety.blogspot.com/
http://lechbukowski.blog.onet.pl/
http://lafle.blogspot.com/
http://mama3swinek.blogspot.com/
http://septimo-piso.blogspot.com/
http://agawa-wmoimmagicznymdomu.blogspot.com/
http://slowamalowane.blogspot.com/
http://na27stronie.blogspot.com/
http://ozabytkach.blogspot.com/
http://bluesattack.blogspot.com/
http://pumpkinkitchen.blogspot.com/
http://meigotuje.blogspot.com/
http://sliwkowe-trzewiki.blogspot.com/
http://intothehermitage.blogspot.com/
http://fantastyczny-czas.blogspot.com/
http://pretty-uglies.blogspot.com/
http://www2.polskieradio.pl/blogi/ossowski/

Nie mam siły kodować linków, wpiszcie sobie sami ;)
Niewyróżnieni niech się czują wyróżnieni! I tak lubię czytać wszystkich, których mam w paskach obok.

A żebyście nie mówili, ze u mnie tylko koty, kłaki i ślimaki, oto dowód na wybujałą podróżliwość w czasie i przestrzeni. Kurturarny człowiek to i Szkota zobaczy, księżniczkę wyhaczy i słowiańskich wojów w krzakach znajdzie; )












Następny wpis będzie o ... diabłach, pewnej wystawie, tajemniczej podróży i zabłąkanym koziołku ;)