sobota, 3 grudnia 2011

stuletni dzień


Jeśli budzi Cię pies a dzień jest podejrzanie jasny to wiedz, że zaspałeś.
Jeśli w ciągu dwóch godzin przemierzasz w deszczu dystans przeznaczony dla trzech, a Twoja kawa w termosie nie stygnie to wiedz, że coś się dzieje.
Jeśli jakimś cudem drugi i trzeci prelegent spóźnia się tak jak Ty, o pół godziny, to wiedz, że musiała być to zmowa losu dla sierot życiowych.

Ręka Boska drepcze za mną krok w krok.

Dwa smaczki z seminarium:
Aśka pokazuje obraz śląski, przedstawiający świętą Barbarę, która płacze jak bóbr nad tym, że górnik zdradza żonę (Barbara jest między innymi patronką rodzin górników, spraw beznadziejnych).
Pani Profesor zadumała się - Jak ten górnik mógł zdradzić swoją żonę w tej kopalni?
Doktor Piotrek, z zadumą - W ciemności!

Monika opowiada o współczesnej artystce Podhala, która uparcie maluje zające tak samo jak koty, czym myli wszystkich interpretujących dzieło. Pani Profesor macha ręką ze zniecierpliwieniem. Przecież bardzo łatwo odróżnić kota od zająca! Z zającem na kolanach nie obejrzy pani filmu.

Po tej wizji przez jakiś czas nie mogliśmy wrócić na właściwe tory ;)