środa, 1 września 2010

kryza absurdu

Poza nieustannie ciągnącym się deszczem muszę Wam opowiedzieć o dwóch rzeczach. Pierwsza jest dosyć zabawna, druga już niekoniecznie.
Zadzwoniła dziś do mnie pani z pytaniem, czy robimy zakupy w sieci sklepów "Przykładowa_Nazwa". Dobre ze mnie dziecko i szczere to przykrości pani nie chciałam zrobić więc przyznałam - zgodnie z prawdą - że robię, tak, jestem jej targetem. W związku z tym pani proponuje mi, abym raz w tygodniu, regularnie, dzwoniła pod bezpłatny numer infolinii i składała raport, jak wygląda kolportaż gazetki reklamowej tejże sieci, czyli czy chłopek-roznosiciel roznosi wystarczająco dobrze.
Tak mnie to rozbawiło i ucieszyło, jakby sam John Cleese zadzwonił z pytaniem, czy to sklep zoologiczny i czy mam norweską błękitną. Grzecznie odmówiłam i pani z uśmiechem zakończyła rozmowę.

Druga sprawa dotyczy zauważenia jakiś czas temu serii plakatów/bannerów? przed moim kościołem parafialnym (dokładnie od 17 sierpnia). Jeśli i Was kopnął ten zaszczyt to pewnie i w swoich miastach możecie im się przyglądać. Chodzi oczywiście o akcję "Wybierz życie".(polecam sprawdzić w internecie)
Bardzo dziękuję pomysłodawcom, patronom i sponsorom akcji, dzięki której muszę dwa razy dziennie oglądać zakrwawione i okaleczone płody ludzkie, męczone zwierzęta laboratoryjne i zagłodzonych na śmierć ludzi ze wszystkimi szczegółami anatomicznymi. Nie przemawia do mnie tego typu retoryka. Pytanie powinno brzmieć: Czy właśnie takimi metodami należy walczyć? Nie mam zamiaru potykać się na flakach. W tym wypadku nie ustalono targetu tej "reklamy". Nikt nie zadzwonił do mnie i nie zapytał, czy w najbliższym czasie planuję dokonać na kimś aborcji, eutanazji, ludobójstwa lub wsadzić małpce makace rurkę w głowę i czy w związku z tym chciałabym się zapoznać - siebie i całą swoją rodzinę, która przechodzi obok, z następującymi materiałami.
Już wiem, że wybrałam cywilizację śmierci; przed jej wysłańcami przynajmniej potrafię się obronić - rachunkiem sumienia, odłożeniem słuchawki, odmową.

Do widzenia parafio. Czas zmienić kościół (choć Kościół, który współtworzę pozostanie zawsze ten sam).

{je}s{i}ennie


Cudownie rozpikselowana czeluść listowia. Tak lubię.



Pora na warkocz, by nie uciekły wspomnienia.

fot/http://audreyhepburncomplex.tumblr.com/

wtorek, 31 sierpnia 2010

jesienią pojawia się... kukurydza!

Oh!
Dziś egzotycznie pada i temperatura opada miarowo do dziesięciu stopni. Zaczęło się nieuchronne - koniec wakacji. Nie ma tego złego - ziemia odpocznie, pająki się schowają, zamiast co rano lotem bezwładnie pikującym polować na nasze twarze przed domem.
Kura Domestica http://krolestwodomowe.blogspot.com/ zaprosiła do zabawy, żeby usiąść i wymienić 10 pozytywów, które trzymają nas w dobrym nastroju. Tradycyjnie powinnam wytypować 10 kolejnych osób imiennie do tej zabawy, aby na swoich blogach kontynuowały opowiadanie, ale wolałabym, żeby zrobił to tylko ten, kto ma na to ochotę.

Preferuję opowiadanie zdjęciami i obrazami, więc... Po pierwsze....













Wszystkie zdjęcia pochodzą z bloga http://audreyhepburncomplex.tumblr.com/
Jesiennie polecam Jej dziewczynkowe spojrzenie na świat. Prezentuje na swoim blogu zdjęcia znalezione w sieci, czasem robi własne - wszystkie mają dużo uroku.
Dziękuję Kurze za zaproszenie do zabawy ;*
Życzę Wam miłego dnia!