poniedziałek, 31 października 2011

niedziela, 30 października 2011

samotność bez powodu

Zbliża się święto, które z wielu względów jest najważniejsze w roku. Każde Boże Narodzenie i Wielkanoc przebiegają u nas w rozproszeniu, natomiast Wszystkich Świętych jest nienaruszalne. Rytuał rozpoczyna się kilka dni wcześniej, kiedy Mama w kwiaciarni zamawia dokładnie przemyślane wiązanki, wieńce i kompozycje, ustala odcień (sic!) lampionów, kupuje drut do wiązania stroików przed złodziejami, zamawia tort orzechowy, robi galaretę.

W dzieciństwie na to święto cale kuzynostwo z południowej Polski czekało jak na rarytas. Kiedy wszyscy się już obcmokali, zarzucili podarunkami, pozbyli się rajtuz (uwielbiam to słowo!)i przebrali ze zziębniętej podroży; zjedli barszczyk i pieczeń, szli się bawić do mojego pokoju. Wygłupom nie było końca. W małym blokowym mieszkanku na drugim piętrze dorośli opowiadali o swoim roku, o pracy i przyszłości sącząc kawę i dziubiąc orzechowca, wieczorem na stół wjeżdżał koniak. Pies dostawał odrobinę na spodeczek i zasypiał mocno chrapiąc. Dzieci zakradały się przez resztę wieczoru do lodówki, wyjadając wszystkie pyszności. Przez całą dobę pachniało igliwie i kawa. Kiedyś Mama nie zamawiała wieńców, tylko robiła je własnoręcznie, powstawały dzieła sztuki. Nic dziwnego, że trzeba było je przywiązywać do grobu a na cmentarzu ciocie i wujkowie trzymali straż do późnych godzin nocnych.

Jestem już daleko od mojego cmentarza, choć niedaleko od Świętych. Przodkowie są również tu - w tym drzewie za oknem, na tutejszym cmentarzu.Jakże ciężko odzwyczajać się od czyjejś nieobecności - tych, którzy odeszli i Tych, którzy nie mogli przyjechać, aby ich wspominać. Najdziwniejsza jest jednak ta niewidzialna granica, którą czuję od dziecka, pamiętając duszący zapach zniczy, przenikliwe zimno i gorący barszcz po wielogodzinnej modlitwie. Granica jest tuż obok - przeszłość i przyszłość przechadza się obok siebie, skubiąc w nocy tort.



Jak się nazywa cyferka za zerem?;) W zaświaty dzwoń z prefiksem.

fot:dr