sobota, 28 lipca 2012

spajder sierpień

...rozpoznajemy po tym, że młode krzyżaki rozpinają sieci na wszystkim, co nie ucieka. Nawet na śpiących ludziach.
Między zamkniętymi drzwiami samochodu a kierownicą, krzesłami a stołem ogrodowym, sałatą a pietruszką, praniem i balustradą, twarzą a drzewem - w tym konkretnym przypadku wchodzi się w nie gębą idąc dokądkolwiek.
Dziś odnowiła mi się nerwica i nie ruszę się na krok bez patyka machającego przed twarzą.
Jeden z "kolegów" uprzejmie schodzi ze stanowiska, kiedy wnoszę na balkon pranie. Wie, że dostanie w ryło kołdrą."Zdjęłam" go już trzy razy. Między barierkami musi być jednak piękny przelot much, bo warto naprawiać.

Podjęte ważne decyzje guzik mnie interesują wobec 34 stopni Celcjusza. Już nawet nie jest gorąco, bo pławię się w mrożonej kawie i trzech płytach z arabskim czilałtem.
O, i piszę artykuł, wsypując kostki lodu do kaptura mokrej bluzy.


To jest mój nowy widok przez okno w dachu ;))))))
Nocą teoretycznie widać gwiazdy, roje meteorów i takie tam. Do tego trzeba jednak leżeć w okularach i nie zasnąć, bo wgniecie się nos.

Ps. Z zakupów zostało tylko kwaśne mleko, którego nie chcą koty oraz ogórki z ogródka, da się z tego wykombinować ogórkową?

środa, 25 lipca 2012

zaraza pomidorczana

Tarta z wrażeń ładnie zarumieniła się w piekarniku. Targ, droga uciekająca przed maską samochodu, rower z koszem wypchanym koprem i śliwkami, grzechoczące słoiki. Pani z prowizorycznego straganu błyska błękitnymi oczami spod opalenizny i dżinsów wyszywanych cekinami - nie, zaraza u nas taka, pani, że miedzian nie daje rady, kupiłam oprysk za sto dwadzieścia złotych na sto litrów. Sto litrów! Rozumie pani, takie świństwo.Bo zaraza ze mgłą pod folię się pcha, z rana. Dobrze, że teraz już mgieł nie ma.
Wczoraj spryskałam ogród gnojówką z pokrzyw od Anetki, Anetki mama smutna, bo musi miedzianem. Też ma folie, i mgły z zarazą. Ale nie zna tego za sto dwadzieścia. Nie mówię jej, co się mają truć. Ogórki jednak o dziwo rosną jak w królestwie, przykryte rzęsami kopru.
Puszek wczoraj przyszedł, dwa lata go nie widziałam. Szaro-beżowy pers o spojrzeniu jednorożca z bajki. Położył się w ogórkach, kiedy pryskałam.
No i tak to, panie. Jeden kosi, drugi wierci. Sąsiedzi buczą piłami. A ten to czego nie kieruje? Bo on miszcz kierownicy, k...! Łup.
Mobilki, wypadeczek był, taki w miarę poważny. Omijajcie przez Malawę.