
Pani z rowerem, co go zostawiła przed ciuchlandem: -
A wstawać rano już siły nie mam, a muszę synowi kanapki naszykować.Pani ciuchlandowa, Kopcąca Zocha co już rzuciła:
- A ile syn ma latek?Pani z rowerem: -
Skończył 40 ale ja go tak kocham, że wszystko bym dla niego zrobiła, ale siły znajdę jakoś.Zocha, co rzuciła: -
To po co pani mu właściwie te kanapki robi, nie może sam?Pani z rowerem: -
Bo jest dyrektorem banku i spieszy się do pracy na rano, to sobie nie zrobi!Wychynęłam z przymierzalni jak kobra spod wyrka Kleopatry, żeby obejrzeć Matkę Polkę Polskiego Bankiera, strój mój zaś powabny składał się z namiotowego ponczo o proweniencjach indyjskich.
"Jakże pani w tym dobrze!", zakrzyknęły, a Zocha otworzyła kasę głosnym "dzyńńń". Nie pierwszy raz ukochanie absurdu pogrążyło mnie finansowo. 12 zetów!!
Gorąco, niesłusznie gorąco! Cztery kilo temu byłam bardziej zadowolona z życia. Tragedii nie ma, dziecko na wycieczce szkolnej, turlam kulki z kaszy jaglanej z daktylami, mam kilka nowych powodów do radości - nowa niemacana prasa branżowa, imbir w całości, brak deseru i wielkie postanowienie poprawy.I
Green mnie cytuje, jestem sławna wieszcząc uwiąd ciemiężycielom ! Trzymajcie kciuki za Green. Trzymajcie kciuki też za Monię, aby ze szpitala w końcu wróciła.
Jak tak szłam slalomem pomiędzy robotnikami demolującymi wszystkie chodniki mojego tymczasowego świata, zobaczyłam jednego - dziwacznie zgiętego. Natychmiast przypomniałam sobie Bakakaj, lekturę tak piękną co absurdalną, i scenę z marynarzami, którzy ruchem robaczkowym wciągani są na maszty. Dalej już poleciały wspomnienia Mrożka, Miłosza i wymiany zdań w Dziennikach o "Umyśle zniewolonym", zawsze czytanym w wyginającym upale, aby naturalnie wspomóc grozę. Tak zatoczyłam koło miasta i koło czasu wolnego, wracając po nitce krawężnika do Pornografii Gombrowicza. Z zamyślenia wyrwały mnie opalizujące, seledynowe zwłoki jaszczurki.
Jechałam kiedyś pociągiem do Krakowa, dziewczęciem młodym będąc. Dziewczęciem będąc wyglądałam tym bardziej jak dziecko. Dosiadła się przemiła staruszka, a trajkotać poczęła, zwierzać się, narzekać na młodych, na ich zidiocenie, rozwiązłość, czczość. Ale ja - młoda pani, jestem kwiatem, chlubą, fiołkiem młodzieży polskiej - jadę i czytam, czytam książkę, nie durnowatą krzyżówkę czy gazetę, o literatura! A CO WŁAŚCIWIE PANIENKA CZYTA, rozległo się jak kapiąca słodycz karmelków, na co odpowiedziałam ze szczerą radością, demonstrując białą okładkę z czerwonym tytułem : PO_RNO_GRA_FIĘ!!!
gif z archiwum stronki: http://tusk.ownlog.com