


Tak tak, to też jest dynia basiowa, a raczej basiowo-tomkowa. Leżała sobie cichutko na parapecie, dopadłam ją po kilku dniach.
Najbardziej cierpię w ten durny helołin, kiedy mam świadomość marnotrawienia setek ton tego cudownego warzywa na całym świecie. Ile przetworów można by z tego zrobić!
Proszę Was - następnego dnia po wycięciu mordy - poszatkujcie ją, obierzcie z pestek i skórki oraz zróbcie leczo lub chleb dyniowy, babeczki, placki, cokolwiek. To jedno z najzdrowszych i najsmaczniejszych warzyw!
Dynię jem bezustannie, a dziś dodatkowo postanowiłam zrobić próbę dla gości i dołożyć krewetki tygrysie z czosnkiem i pietruszką.
Efekt był taki, że zjadłam je palcami z patelni a chlebem wyzbierałam cały sos, a kot stał na czajniku i usiłował w łapać moją rękę łapą, żeby coś mi spadło. Nie miałam czasu reagować na te grubiaństwa!!! Drugi kot nie mógł tego znieść nerwowo i padł na podłogę wywracając się na plecy po prostu chłonął całym sobą zapach.
To szalenie proste danie; smaczne, zdrowe i szałowe robiła już Kasia:http://stolowy.blogspot.com/2010/08/przejaw-geniuszu-ddddddddd.html
wiele potraw z dyni znajdziecie u Misi: http://thefoodhaven.blogspot.com/2010/10/dyniowa-babka-z-zurawinami-i-biaa.html
i u mojego serdecznego kolegi, który nie ma bloga ale za to przepysznie gotuje i polowa kamienicy leży zemdlona od zapachów jak mój dzisiejszy kot.
Krzychu podpowiedział mi, żeby smażyć na maśle tylko chwilę, nawet nie całą minutę. To odkryło przed tym daniem zupełnie nową jakość!!
Więc od początku:
WERSJA WEGE
Dynię pokroić w plastry, obrać ze skóry, wywalić pestki i bardzo miękki miąższ, poszatkować na 2 cm kostki. Lubię duże kawały, nie rozwalają się i w środku są al dente. Rozgrzać olej i smażyć, często merdając łychą. Po 5- 7 minutach dodać ziół typu oregano, bazylia, dużo pieprzu, sól ziołową, itp. Po 15 - 20 minutach ma się nie rozwalać, ale być możliwa do ukrojenia drewniana łyżką.
TU KOŃCZY SIĘ WERSJA WEGE ;E
Wtedy dynię odstawiamy do gara a do drugiej patelni szybciorem dodajemy masło, topimy, klarujemy, rozgrzewamy równomiernie i wrzucamy rozmrożone krewetki. Szybciutko pieprz i zioła, do wyboru, czosnek po minucie smażenia, może być dużo natki pietruszki, curry, co tam jest pod ręką. Po 1,5 minucie odstawiamy, mieszając.
Później jeśli wytrwacie i macie jeszcze siłę, by to jakoś przybrać, rozłożyć elegancko na miseczkach - chwała Wam ;DDD
Za każdym razem zjadam prosto z patelni, wszystko. No i niestety muszę gotować od nowa, dla męża, który wraca z pracy ;DDDD
Ja dorobiłam jeszcze kilka orkiszowych naleśników. Polecam kaszę orkiszową jako dodatek albo razowy makaron. Serek parmezanik, czy edamski? Koktajlowe pomidorki? Grzane wino z wczoraj?
Bazylia o smaku cytrynowym od Ewy, w doniczce...
Chyba trzecia próba robienia obiadu wystarczy...
Smacznego!