piątek, 6 maja 2011

budowa materii


Wieczór z Pankracym. Piątek wieczorny, napchany myślami, zmartwieniami całego tygodnia, piątek po nowiu! Z rytmu wybita, w dwóch dłoniach skryta, maścią nacieram bąble uczuleniowe po granitach. Kamień nie zawsze jest kamieniem! Bywa też lastrykiem, konglomeratem, zlepkiem wypełniaczy. Miewa wyziewy i pyły. Kamień nie był do końca kamieniem!
Monia nie dzwoni ranki, wieczory - telefonów nie odbiera. Ja antypatyczna jednostka jestem, fakt, ale żeby znaku życia nie dać? Po takiej wiadomości?

Czas przyspiesza. Coś wyrosło w polach, małe, pięciocentymetrowe roślinki w równych rzędach - ani się obejrzymy, już rumianki i chabry je przytulą i wskażą porę cięcia. Czarno-biały krzykacz zataczał nade mną wielkie okręgi, próbując odciągnąć od gniazda, którego nie miałam ochoty oglądać. Pies oglądał się nerwowo prosząc wzrokiem cielęcym o powrót.

Wieczorem grałam kartami bakuganów w wojnę. Nie pytajcie. Budowaliśmy też cmentarz dla wojowników-kościotrupów, nieapgrejdowanych.
Pani od muzyki miała zatrucie pokarmowe. Coś zjadła. Ale konkurs plastyczny się odbędzie, w poniedziałek! Pośpiech w malowaniu zamków średniowiecznych jest zatem wskazany.

Odczuwam znaczną nieufność wobec własnego, osobistego szkieletu. Może powinnam się jednak zaopatrzyć w dodatkowego wojownika?

Monia, walcz z zarazą!

wpis sponsorowany



to znaczy tfu! dedykowany ;D

;)

środa, 4 maja 2011

skróty klawiaturowe

Wiele jest rzeczy, które trzeba zrobić teoretycznie natychmiast - są mozolne, wymagają wysiłku mózgowego, wyłączenia z codziennego rozgardiaszu. Myśli jeszcze trochę galopują, siadamy do książki/podręcznika/komputera/innej pracy i słyszymy jeszcze patataj.
Gdzieś w podwzgórzu zapala się światełko, aby rozjarzyć się niczym dioda (choć prawie jak Doda!) i natrętnie popiskiwać. Dołącza płat czołowy namiętnym szeptem, wtóruje mu hipokamp. Wygrali. Wstaję i idę zrobić tą cholerną kawę.
Po 3/4 kawy włącza się czujnik cukru. Kofeina bez sacharozy? Zgroza! Toż to zasłabnąć można, zemdleć nawet! Sejwujemy zmiany i idziemy gmerać w słodyczarni.
Jest pusta.
Na szczęście są słodkie minutki w woreczkach.

Siad prosty podparty, kubek lśni czystością a monitor ma dziwnie mało znaków. Może jakieś kontrol fał, może mamy to już gdzieś, na innym dysku, trochę się przerobi, doklei aniołka?
Nie ma nigdzie. Świszczy tylko z mózgu, w którym nagle zrobiło się całkiem cicho.

Zasnął drań po kisielu.


I tak ciągle coś.

basiowourodzinowe



Kulki z kaszy jaglanej, opierzane wiórkami, nadziane rodzynkami ;)
Czyż nie przepiękne?
Do tego ciasto kremowo-winogronowe. Co za poranek!
Uściski i serdeczności oraz podziękowania!
Alchemia smaków.

wtorek, 3 maja 2011

Jako Jedno będziecie







Przepiękna, święta rekurencja głów i serc.



Najciekawsze na ślubach są twarze gości!





Wujek Rysiek przestrzega Tomka przed zadławieniem się różańcem.





Wykryłam błogosławieństwo, pierwsza biała postać po lewej.



Panowie mają jeszcze na Ślężę mały kawałek.


Zupa imbirowa podskakuje na kuchence, dziesiątki ptaków przekrzykują ciszę a napływające zimne masy powietrza, mimo słonecznej pogody powodują senność psów i rozdrażnienie ludzi.

Ślub Kuzynki był uroczy, dyskretny, owiany białym woalem kwitnących drzew.
Na śląsku kwitną już bzy i konwalie!
Mnie oczywiście najbardziej interesuje wszytko to, co wokół.