Nie chcę rozwiewać mitu, że tajską pastę curry trzeba dobrze rozetrzeć w moździerzu z oliwą i innymi ziołami. Powiem w sekrecie, że nie trzeba. Zdemitologizowałam rybę z krewetkami i do tego stopnia danie zdorociłam, że sos prawie wytrawił garnek.
Krewetki też się nie poddały! Nie można ze mną gotować, dodaję własne aniołki do każdego dania. Taka bengalska ryba aż się prosi, żeby była z fasolką, prawda?
Na wrzesień przewidziałam mnóstwo niespodzianek zdjęciowych oraz jedną blogowo-kimonową ;)
RYBA PO BENGALSKU
wg Doro
Składniki:
1 łyżka kurkumy w proszku
1 łyżeczka soli
1 kg filetów rybnych
6 łyzek oleju
1 ostra papryczka
1 łyżka świeżego imbiru, drobno posiekanego
1 łyżeczka świeżego czosnku
2 średnie cebule, drobno posiekane
dwie łyżeczki tajskiej pasty "czerwonej"
świeże liście kolendry i bazylii o oregano
gotowana fasolka szparagowa
krewetki tygrysie - ilość dowolna, bez ogonków
W misce malutkiej wymieszać kurkumę i sól. Wymieszanymi przyprawami natrzeć rybę. Zmiksować blenderem papryczkę bez nasion, imbir, cebulę i pastę z odrobiną oleju. Na rozgrzanej patelni z olejem usmażyć rybę do złotości (d'oro), wyciągnąć, pastę na patelnię ciepnąć, dodać 300 ml wody, rozprowadzić drewnianą łyżką, jak zabulgocze z rozkoszy dołożyć znów rybę i tym razem krewetki oraz gotowaną fasolkę. Zabulgotać ponownie, około trzech minut. Zdjąć z ognia, serwować z ryżem na sypko lub chlebem, posypane liśćmi kolendry.
Niczego nie odmierzałam, chlapnęłam na oko.
Smacznego!
Pasta tajska czerwona występuje też w wersji zielonej z trawą cytrynową i limonką, ją również kupiłam i nie zawaham się użyć ;)