piątek, 19 marca 2010

zachwycić się chlebem



Zawsze, gdy mam jakieś wątpliwości co do urody życia, wyciągam zakwas z lodówki, dodając ziaren, ziół i suszonych owoców.
Dzięki Misi (http://thefoodhaven.blogspot.com/) dowiedziałam się, że zakwas trzeba dokarmiać; faktycznie, po podaniu łyżki mąki żytniej bura masa zaczęła mlaskać, puszczać bąble, wylazła ze słoika i pączkowała nadal. Po kilku godzinach szaleństw dała się wreszcie upchać do maszyny chlebowej, oto efekt.

Zrobiłam dziś też wafla tortowego, przekładanego toffi, dziecko czekało cierpliwie oblizując mikser, kot nerwowo gmerał łapą w zlewie, czekając aż pod byle pretekstem odejdę od stołu - wtedy zrzuci garnek z masą na podłogę, pies jęczał obserwując kota, zegar miarowo tykał a ja, zahipnotyzowana smarowałam kolejne listki wafla. Moje medytacyjne machanie przerwał trzeźwy komentarz dziecka: "chyba już nikomu ten wafel nie zmieści się do buzi"....

Dodatkowa refleksja na dziś: to, że puszka mleka skondensowanego jest tak wydajna nie oznacza, że można robić wafla bez końca, bo w pewnym momencie gościom skończy się możliwy kąt otwarcia paszczy.
To chyba ma jakiś egzystencjalny, krypto-hedonistyczny wymiar ;)

fot:dr

Amator słoniny przyłapany




Poznajecie?

biocenoza





Chodzi właśnie o to, żeby nie poddawać się nawet wtedy, gdy zdradzi ogon. Iść w zaparte.

czwartek, 18 marca 2010

Born to BLUE(s)







Nawet jeśli jesteś zielony, możesz stać się na trzy godziny błękitny ;)
Ślimak zaprasza do Radia Rzeszów na Blues Attack od 19:00, również online.

Sock of shame



Co byście zrobili, gdyby w miejscu publicznym, dokładnie w kawiarni czy barze wypadła Wam na stół wzorzysta, wielka skarpetka, dziergana przez starą bezzębną meksykankę, zahaczona niewinnie o portfel przy wyciąganiu wyżej wymienianego? Na dodatek, nie zauważając tego faktu, poleźlibyście spokojnie do baru płacić za kawę?

Z całych sił się staram nie być roztrzepana, pilnuję rożnych frędzli, które mogłyby wystawać, nie gubię kluczy a parasoli pozbyłam się już dawno temu właśnie po to, aby nie musieć o nich myśleć. Zima pora jest wesoła, zasypana cała szkoła i rękawiczki, czapkę oraz awaryjne (czyste!) skarpetki mieć muszę, bo intensywnie przemieszczam się w migracjach pracowniczych z miasta do miasta.

I rzekł Pan do ludu swego: "Będziesz pilnował torebki swej żony, aby hańby rodzinie nie przyniosła!"




http://www.lushlee.com/2009/09/colorful-socks/

I shed my colorful sock i public place...

niedziela, 14 marca 2010

Rozprawić się z kształtem - Piet Mondrian













Tragicznie ciężko maluje się jabłoń. Walczysz z milionem ażurowych macek wyciągających się w każdą stronę kapitulując na koniec przy próbie zetknięcia ziemi z niebem, powietrza z gałęziami, pionu z poziomem. Axis mundi na miarę naszych możliwości, normalnie.
Topole są uległe, wiśnie rachityczne, gruszki wyglądają jak rozczochrane. Przez całą zimę przyglądam się starym jabłoniom, bo niczego innego nie ma pod ręką - burzą moją równowagę.

ps. jutro za oknem w hotelu będę widzieć regularne, przewidywalne topole, miód na moje rysunkowe niedomagania.







[Pierwsze zdjęcie:http://www.digart.pl/praca/3237466, reszta wyszukiwarka google do hasła "Mondrian"]