czwartek, 23 grudnia 2010

wtorek, 21 grudnia 2010

teologia burzy





Smażąc ryż z imbirem i zalewając w kuchni piwem Tygodnik Powszechny odkryłam, że moje chaotyczne zmagania z niemocą, rozdrażnieniem i nieakuratnością słodkich kartek bożonarodzeniowych ma jednak wymiar metanoi.

Co roku o tej porze jestem bardziej pewna, że nie powinnam świąt obchodzić, albo, że święta nie powinny obchodzić mnie.
Na sam koniec jednak one robią jak mój mąż po kłótni- przychodzą [jak góra do Mahometa] i trącają mnie na wysokości mostka jakimś cynamonowym, niematerialnym "eeej".

I znalazłam ładny fragment Wacława Oszajcy w Tygodniku Powszechnym*:

(...) "Jak widać, to pierwsze Boże Narodzenie nie było znowu takie pastelowe, jak by się nam mogło wydawać.(...)
Miłość, ślub, małżeństwo, ciąża, groźba rozwodu, na głowie dom i wszystko, co się z prowadzeniem gospodarstwa wiąże - jakże to odległe od słodkiej
Madonny z Dzieciątkiem (...)
Ta zwyczajność jest najbardziej przekonującym dowodem na spełnienie proroctw Starego Testamentu, zapowiadających, że Bóg zamieszka z ludźmi po to, by zarówno ziemię, jak i niebo doprowadzić do pełni doskonałości.
Nie dziwmy się zatem, jeśli podczas tych świąt coś w nas zaskomli, coś nocą przerwie sen, muśnie chłodnym oddechem niby skrzydłem. Boże Narodzenie również takie nastroje w sobie zawiera" (...)

Polecam jak zwykle lekturę całego tygodnika, tego i innych numerów, a ja oddalam się w strefę pełni. Obiecanej, tej i przyszłej. Choć na razie w moim sercu burza piaskowa i halny.

*na stronie 8, Nr 51 (3206)

Do zobaczenia w styczniu!

pełnia





pełnia nad pracownią

poniedziałek, 20 grudnia 2010

narciarska niedziela





Generalnie - dużo siedzieliśmy... siedzenie sprzyja podziwianiu przyrody!




Czasem jednak wypadało wstać, nietypowo, proszę wycieczki.TAM wstał już księżyc w pełni, pomarańczową pomarańczą świeci.



I uwędzić posiłek trzeba, herbatą z termosu zakąsić, paluszkami z serem i żurawiną poprawić i znów na stok.

ptasie nuty, dodekafonicznie



Zamykam oczy, by nie widzieć grudnia, a jednocześnie szeroko otwieram oczy wspomnień.
Pachnie kawa z fig. Powoli mieszam w garach, gotując barszcz z fasolą. Boję się podejść do komputera, tak dużo mam do nadrobienia. Sesja oznacza wysiłek potrójny; dwóch pracach i na studiach.