sobota, 23 czerwca 2012

uczta

Niesłychane, jak działa słoneczny dzień. Połowa rodziny buja się na odległych terytoriach przywożąc aparaty pełne zdjęć, głowy pełne historii i przepisów, uśmiechy aż do pachy i opaleniznę; druga połowa w kucki tarza się w ogródku warzywnym i kwiatowym, z zapamiętaniem plewiąc, skubiąc i dłubiąc. Tato dzwoni, czy malwy wypuściły. Ohoho, wypuściły, poszłyyy! Ale skub, wiesz, skub liście od dołu. Bo zaraza weźnie.
Ślimaki pomrowy przybierają różne pozy udając, że są pieńkiem, gałązka lub wisienką. Zostają jednak wyrzucone za łeb przez ogrodzenie.
Z nadzieja czekam na drugi sort jaszczurek, które są totemem lata.

A dziś dzięki Oli na stół wjechały smażone plastry cukinii z pomidorami, koperkiem i majonezem oraz rukolą i sosem czosnkowym. Będą zdjęcia, wstrzymajcie konie!
I konie też będą.



czwartek, 21 czerwca 2012

Wahh Group





Oczywiście trzeba ich wygrzebać z sieci. Ale warto!

Live performance of "Making Music" by the group Wahh at the Pandit Jasraj School of Music in Tampa, Florida ("Making Music" originally composed by Pt Hariprasad Chaurasia and Ustad Zakir Hussain). The group includes Shankhachur Lahiri - Tabla, Jay Gandhi - Bansuri, Alfredo Rivero - Guitar, Ray Villadonga - Bass, Jeff Lloyd - Percussion


+ klasyk (długogrający, ale jak ładnie) ;)

mały zwierzojeż i pełnia lata

W czasie upałów stacjonuję w garażu. Garażem nazywamy w domu biblioteczkę o bardzo ciekawych właściwościach budowlanych. Wabi wszystko, co ma więcej nóg niż cztery, utrzymuje wilgoć na poziomie 70 procent przez cały rok, słychać w niej każdy szelest z okolicy i zamiast zasłon ma zazdrostki z winogron. Kiedyś uprzejmie zrobię zdjęcie.
W zasadzie jest to również gabinet osobliwości, mauzoleum i pustelnia.
Gazety i zdjęcia sprzed wojen, pamiątkowe cegły, ukochane torebki i przydymione historią obrazy wiszą razem z namacalną teraźniejszością. I jest chłodno. Dużo chłodniej.Tu komputer nie dymi z gorąca i można pracować.

Bardzo niezwykły jest to rok, ten dwatysiącedwunasty.
Przymusowe rozprostowanie przykurczonych kończyn na nowym terenie zakończyło się pomyślnie. Powolutku sąsiedzi zaczynają odpowiadać nam na dzieńdobry a dzieciom pozwalają wspólnie się bawić. Matki z trójki klasowej są już na per-ty, jest zapoznany lekarz, kowal, fryzjer, urzędnicy i duchowni. Powoli zaczynamy się pojawiać, przekraczając granice kasty napływowych. Dziesięć lat to chyba w sam raz.

Powróciły również jeże, obrażone już dawno foliami malarskimi. Dziś ponoć mały jeżyk przechadzał się po ogrodzie, zapewne zwabiony kocią karmą, występującą w tych okolicznościach przyrody w nadmiarze. Dwóch dorosłych mężczyzn piszczało z radości nad iglakiem, a mi się plik sejwował awaryjnie, no i przegapiłam ten cud natury.

Ożywam powoli, ale konsekwentnie.
Noce są krótkie i ciepłe, poranki świecą klejnotem słońca tak bardzo, że wstyd nie wstać. Kosmos rozgarnia kłaki winogron - niedługo będzie widoczny Merkury, rzadka okazja, promocja!

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/111074,wieczorami-podziwiaj-planete-merkury

ps. Znalazłam sposób na porost ogórków. Trzeba stanąć nad grzędą i konfidencjonalnie szeptać do drugiej osoby "nieeee, one tu nie urosną, ziemia im nie pasuje, trzeba będzie wyrwać i zrobić miejsce pod sałatę, zobacz, jak wybujała!" - po dobie przyrost 20 centymetrów łodygi! Czyli jak coś nie ma uszu to nie znaczy, że nie słyszy!

Wakacyjne rytmy do kolacji. Historia banalna, pan ucieka pani i pani może się od tej pory wypchać. Tymczasem wyspa okazuje się tak ładna, że pan się uspokaja, wysiada i rozmyśla na głos. Ufam, że tekst jest głęboki. Proszę mnie nie wyprowadzać z błędu. Ładnie się do tego muzycznego obrazu kroi pomidory. Smacznego wieczoru!