

Matthias Grunewald, Ukrzyżowanie ( Ołtarz z Isenheim, całość [jeden z widoków, bo to poliptyk] i fragment; 1515 – 1516, Musee d'Unterlinden, Colmar )
(...)Na innym obrazie, dziś w muzeum w Karlsruhe, Grunewald poszedł znacznie dalej. Tradycyjna korona cierniowa na głowie Chrystusa przemieniła się w prawdziwy krzak, żywą istotę, która rośnie, kwitnie, usycha i umiera. Przypomina mi się święty Paweł i ósmy rozdział listu do Rzymian ( na pewno znany doskonale Grunwaldowi), w którym mówi on, że również przyroda oczekuje niecierpliwie objawienia synów Bożych, ma nadzieję, że zostanie wyzwolona z niewoli zepsucia i aż dotąd jęczy i wzdycha w „bólach rodzenia". Również ten krzak na czole Chrystusa oczekiwał objawienia, płakał w „bólach rodzenia", rodząc Chrystusa i siebie samego, stając się Synem Bożym. Bóg wysłuchał jego modlitw. Krzak stał się na powrót żywą istotą i teraz, w chwili śmierci Chrystusa, po kilku zaledwie latach wyzwolenia, traci swoją „limfę", schnie i więdnie: wyzwolenie trwało jedną chwilę i teraz wygląda na to, że skończyło się na zawsze. Dostojewski nie pojechał nigdy do Kolmaru, lecz z pewnością na widok poliptyku Grunewalda powiedziałby z większą racją to, co powiedział w Bazylei (przed obrazem Holbeina), a mianowicie: że ciało Chrystusa pogrążone w śmierci, każe mu myśleć, iż Zmartwychwstanie nie miało nigdy miejsca: było tylko kłamstwem, legendą. Żaden Chrystus nigdy nie zmartwychwstał. „Ale jeśli Chrystus me zmartwychwstał - powiadał Św. Paweł - daremne jest nasze nauczanie i wasza wiara".(...)

[wybór tekstu i ilustracji od L.Bukowskiego]
przeł. Joanna Ugniewska