środa, 11 kwietnia 2012

absolutna wiosna jak sklep z bronią


No i dokonało się - wieje ciepłym. Zwiało już kordłę i koc, piżamę, odnalezione za domem, wydarte spod kociego i psiego kupra rozpostartego. Został mi bowiem podrzucony na dni kilka dodatkowy czworonóg, który uzurpuje kanapę lecz uznaje mnie za królową, powarkując ostrzegawczo na wszystkich innych. W zamian za warczenie muszę gotować mu mięso, bo surowe szkodzi na uszy.
Wariactwo jakby rozkwita, płoży się jak bluszcz, śmierdzi wędzonym dymem ogniska domowego, powoduje ból głowy i obijanie się. Kulminacja emocji cichnie, popioły układają w równe warstwy, rozdeptywane przez jęczącą sójkę rodzaju męskiego, która wciąż znajduje orzechy pod balkonem.
Bardzo dziękuję za kartki, które mnie zawsze zaskakują; gorąco dziękuję Jowicie za książkę! Ogarnęłam mieszkanie i zasiadam do lektury i pisania.
Wreszcie spokój. Wreszcie teraźniejszość, bez żadnych zeszłości.

A syn logicznie gromadzi broń do walki z przyszłymi przeciwnościami. Cieszy mnie to, że podzielił na białą i "inną" (różdżka Harrego Pottera spoczęła za to w koszyczku wielkanocnym).
Choć... do której grupy należy miecz laserowy?