środa, 7 marca 2012


Jest taki moment, kiedy doba delikatnie wchodzi w następną. Mistycy mówią, że to najlepszy moment - nowa zębatka spiralnego czasu, prowadzącego do góry.
Kiedy dokładnie? Wtedy, kiedy kot rezygnuje z polowania na drugiego kota i kładzie się obok śpiącego psa a my nie widzimy jeszcze (swoich, nie kota) linii papilarnych, choć dłonie wyłaniają się już z mroku.
Zasada nie działa w noc z pełnią księżyca - wtedy zdajemy się na zegarek i porę roku.

Wyglądam przez okno oczu jak z jadącego pociągu - czas wyraźnie przyspieszył. Na stronie NASA można oglądać film z wczorajszym pięknym wybuchem w koronie słonecznej, niespokojnie jest już od stycznia. Wiatr słoneczny odziera nas z resztek zdrowego rozsądku, uważajcie, to taki kosmiczny Halny.

Chrystus w aureoli bolesnej, maleńka ikona ceramiczna, intensywne próby z nowymi szkliwami, które nijak nie pasują do rzeczywistości. Po raz kolejny pokornieję - to nie ja, to one.

Nocne buszowania po kuchni ujawniły Ciociną zupę ogórkową i piernika - pyszne razem i osobno, jako wczesne śniadanie!