A ja mam jeszcze kilka słonecznych kadrów, wciąż miałkich treściowo. Ale co tam. Blog to blog. Sierściuch pracowniany. Natura kwiatowa - zdecydowanie zbyt martwa.
Czekam na kolczyki, które przyjdą wraz z listonoszką ;)
O północy zabrałam się za gotowanie zupy z zielonym groszkiem i natką, kupiłam książkę na allegro o szkle starożytnym i straciłam wenę do spania.
Wracam do normy, co nie znaczy, że ucho mniej boli.
11 komentarzy:
Przejrzałam dzisiaj twego bloga troszeczkę i stwierdzam, że jesteś bardzo pozytywnie zakręconą osóbką. :)
Będę wpadać częściej, bo strasznieeeee mi się tutaj spodobało u Ciebie. Pozdrawiam cieplutki :)
Dziękuję Shirajo! Pozdrawiam i zapraszam często i gęsto.
Sierściuch ;)
A u mnie słońce świeci i choć od tego niewiele cieplej, to jednak przyjemniej. U Portiera chyba też, bo niedaleko... Moje sierściuchy w ostatnich dniach czule obejmują kaloryfer ale dziś chyba okupują okno.
Deszcz lubię, ino ta temperatura tak jakoś przestaje mi już powoli odpowiadać. Normalnie kurtki mi się nie wiedzieć czemu śnić zaczynają:)
na taka pogode futrzaczki sa najmilsze, wiec glasnij kota i ode mnie :)
skrzacik
Ten przemiły futrzaczek looks like really mousekiller :P
Po uroczej obwódce na ustach wnioskuję, iż chwilkę wcześniej coś wciągnął coś ssssmakowitego :)
Pozdro!
Miśka
;-) noc to najlepsza pora do działania, zwłaszcza w okolicach północy...często tak mam ;-)
wszystkim Wam dziękuję za pomruki i poczochrywania kota ;)
Mam taką samą różę, siedzi sobie we wnęce kominkowej i tchnie. Samo ciepło lata w drobnych owockach. Dziękuję Ci Dorotheo że Cię zesłali na ten ziemski padół:)
AAaaaaaależ prrrroszsz, cała przyjemność po mojej stronie, Siostra ;)
Prześlij komentarz