niedziela, 18 listopada 2012

Tapas

Pali mnie w ramionach ze stresu, nadmiaru pracy, braku równowagi pomiędzy mogę a powinnam. Piecze wystąpiony krąg szyjny, jak gwóźdź w karku. Oblewa fala piekącego gorąca bólu i adrenaliny. Czasem nakładam terkoczącego kota na ramiona, ale zirytowany moim niespokojem ucieka.

 A przecież dopiero co było w Indiach Święto Diwali, wnikliwie przeze mnie obserwowane, bo to nie lada wizualna gratka - święto ognia i płomieni niosących modlitwy prosto do nieba! Ogień niszczy ale i oczyszcza, ma podwójną naturę. Ogień dezynfekuje. Ogień jest wieczystym stawaniem się, doskonałą metaforą Wszechświata w Ruchu.
Dlaczego zatem ni z tego ni z owego ogień trawił najpierw me gardło od środka, przez trzy dni pozbawiając głosu na wykładach, a studenci wyciągali uszy, żeby słyszeć moje zdeterminowane szepty? Dlaczego raptownie ból ustal, aby wejść dziś w kręgi?
Tybetańczycy samospaleniem protestują przeciw okupacji chińskiej, Palestyna krzyczy.


Popatrzcie, jak eksplodowało święto malutkich lampek. Jesteśmy osobno małymi światełkami, globalnie  jednak mądre działania mają moc sprawczą.




http://thinng.com/5603-india-diwali-satellite-image-of-india-during-diwali-night-festival-of-lights

Zapalcie dziś lampkę dla świata.

5 komentarzy:

Portier pisze...

Każde zdanie jest u Ciebie jak gruba i mądra książka nad którą warto się skupić by zrozumieć cząstkę nas samych. Podziwiam i pozdrawiam.

doro pisze...

Niezmiernie mi miło to czytać! Pozdrawiam!

Sąsiad pisze...

porażająca skala !
jak to wpływa na środowisko ktoś policzył?

doro pisze...

Sąsiedzie, skala jest smogowata, jak mówi satelita.

Emi pisze...

Wygląda trochę jak któraś z tych słynnych mgławic (oczami pana teleskopa Habla)