sobota, 25 czerwca 2011

pomiędzy tao




Wybraliśmy się z synem na cmentarz. Droga była upalna i mokra po nocnym deszczu, miliony młodziutkich wodnych ślimaków z trzeszczących skorupkach drzemało nad brzegami kałuż.
Szliśmy przez łąki maków i uprawy rosnących domków jednorodzinnych.

Cmentarz jest miejscem w nawiasie. Nie mam pojęcia na czym polega taka wyprawa - po przekroczeniu bramy porośniętej powojem kroki stają się lekkie, myśli zwalniają i pozbywają się barier terytorialnych, rozmowy rozsiadają się na małych, drewnianych ławeczkach.

--- Mamo, czy ty kiedyś umrzesz? - zapytałam kiedyś z żalem. --- Nie, oczywiście, że nie! --- odpowiedziała z uśmiechem.
Ta niezmącona pewność wystarcza mi do tej pory, jak papierek lakmusowy rzeczy nieostatecznych.

--- Synu, zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że wszyscy, których znasz, umrą - ja również? --- Byłoby mi bardzo smutno. Ale wiedziałbym, że jesteś obok. --- Gdzie dokładniej? --- Wokół, jak powietrze i światło. Bo niebo to nie tylko chmury, ono jest wszędzie.




No i jak tu mieć doła w niebie?

6 komentarzy:

Portier pisze...

Pamiętam jak kiedyś powiedziałem najpiękniejszej dziewczynie jaką znałem, że chciałbym z nią iść na konieć świata.
-Naprawdę chciałbyś?
-Tak!
-No to chodź.

I poszliśmy na cmentarz, bo przecież to jest KONIEC ŚWIATA. Na grób jej mamy.
Usiąść, porozmawiać, pomyśleć.

Nigdy tego nie zapomnę.

wldemus pisze...

...może ostateczne rzeczy wydają nam się bardziej wzniosłe, niż są w (nie)rzeczywistości dla tych co pozostają...? może nasze odejścia to tylko powroty... z otchłani nieznaczenia, gdzie istnieje tylko nasze rozproszenie w milionach nieważnych spraw, w których gubimy sens i obecność..?

Aneta pisze...

Na Awatara mały Cię wziął? :)

Trudne rozmowy... Dziękuję, że podejmujesz temat, Doro.

JM pisze...

Spotkałam się z ciekawą teorią na temat tzw. rzeczy ostatecznych: że wszystko będzie takie same, takie jakie znamy teraz - żadnych aniołów, skrzydeł, obłoków itp. Ale my będziemy mieli w sobie święte przekonanie, że wszystko co robimy, jest dobre i że robimy to dobrze. I takie będzie.

doro pisze...

Ciekawe. Przemienieni od wewnątrz! Bardzo ciekawe.

JM pisze...

Jedna z dominikańskich herezji. ;-) Przyznać trzeba, że dość przyjemna. :-)