piątek, 1 kwietnia 2011

wolkańska zupa "Live long and prosper!"





Mój wczorajszy obiad nie wzbudził zbytnich emocji, ponieważ Misiu-Rysiu bez zbędnych ceregieli oznajmił, że jadł już zupkę u Basi. Tu nastąpiło ożywienie i intensywna anamnezja, zupa owa była zjawiskowa, choć nie wiadomo dokładnie, na czym polegała. Zmuszony nieco do dokładniejszej analizy wyznał, że był tam chyba groch, jakieś fasolki, pomidory, coś pysznie pikantnego, warzywa, chyba cebula również. Całość była kremowa, tak, zdecydowanie.
Zaczęłam sobie dziś przypominać to dane i oczywiście zgłodniałam.
Robienie zupy według wspomnień osoby, która ją jadła, nastręcza pewne trudności. To jak teleportować coś bez wzorca w buforze, ekskizy-mła!
Ale mam!

Zupa Basi bez wiedzy o zupie Basi;)

Skład: nieznany
Pikantność: w skali od 1 - 10, ca 6.2
Typ: rozgrzewająca
Siła rażenia: w skali 1-10 - nieznana (wieczorem się dowiemy)
Konsystencja: duszona tłuczkiem, bo blender się spalił
Status: pyszna
Czas przygotowania: 20 minut

Ponieważ nie ma sensu podawać przepisu, bo i tak każdy zrobi ją na własną rękę, podaję tylko szkic smakowy - baza z grochu i ciecierzycy, warzywa, prażony sezam, pasta curry, sos sojowy ciemny, rozmaryn żywy z doniczki, dużo korzenia pietruszki i selera, por, 5 cm korzenia imbiru. Do dekoracji - smażony ryż z chilli i curry.

Live long and prosper!

Wygania demony. Nawet martwe.



[żeby nie było, że obok rozmarynu to ona nawet nie leżała; w tle krzak oregano i rozmaryn]

15 komentarzy:

Aneta pisze...

Kimon obiecywał obiad, obiecywał i w końcu sobie poszedł. Więc się wpraszam do Sadu! Mniam!

Twardowski pisze...

Hola hola :D nigdzie nie poszedł...
to Ty Aneto wyemigrowałaś w pogoni za wiosna ;PPPPPP

Doro wygania demony????????
to ja spróbuję zrobić :P

Aneta pisze...

Nie, nie w przeciwnym kierunku! Za dużo tej wiosny jak na moje wytrzymanie, ale może zupa odganiająca pomoże

Twardowski pisze...

Wiosny nigdy za wiele :DDDDDD

doro pisze...

oh, no ja bardzo lubię swoje zupy! a Basia pewnie załamuje ręce ;)

Twardowski pisze...

ale my nie mówimy, że my nie lubimy :DDDDDDDDDD

doro pisze...

No wiem. Ale i tak się chwalę, bo dobra ;DDDD

Aneta pisze...

Gdzie ta Basia!

Pomachać jej chochlą przez oczy i zniknie - demonica jedna ;D

doro pisze...

Jeszcze nie założyła profilu, jak mniemam.

Twardowski pisze...

pomachajmy wszyscy Basi :DDDDDDDD

Basia- pozdrawiamy :DDDDDDDD

Aneta pisze...

OK, wyszłam nw wsiową wredotę, to nią pozostanę.

Choćby mi włos na brodzie wyrósł, do Basi sympatii nie podejmę (ha, ha, jestem bezpieczna, bo już mam włos na brodzie ;)

kura domestica pisze...

Ja to nie wiem, czy chcę wyganiać demony - w zasadzie dzięki nim mamy bata na nudnych gości :) Ale zupa opis ma mocno zachęcający.
Tylko jam rozmaryn pół roku temu zasuszyła w donicy i nowego nie nabyłam. Pasta curry też nieobecna.
A ja się zapytam, czy przez przypadek nie za ciepło na te ogniowe przysmaki?
Na wszelki wypadek jeszcze poczekam na wyniki próby ogniowej.

Anonimowy pisze...

Gorce zupy wbrew pozorom studzą organizm,uruchamiając "mechanizm"który chłodzi...Rażenie na pewno było wielkie jak to po grochu...WYGLĄDA niezwykle smacznie...

doro pisze...

Czary Mary, jak zwykle okazało się, że wege świry mają inne reakcje na groch i fasolę. To chyba jakieś pole ochronne, żadnych negatywnych skutków ;DDD

Anonimowy pisze...

GRATULUJE w takim razie ,chylę czoła w pełnym uznania szacunku...