sobota, 2 kwietnia 2011
uczeń zapizzował mistrza
Czarne chmury zbierały się nad równiną, zapowiadając nadchodzące wyzwanie... sęp złowieszczo krążył nad hondiczką Tomcia.
Mistrz Ryszard zakasał swój T-shirt z reklamą elektronarzędzi obcego kapitału i przygotował udeptany grunt stolnicy.
Wszyscy z niecierpliwości gryźli ręce.
Dla rozluźnienia postanowiono zagrać w kowbojską wersję kręgli rurą piankową.
Wynik wyłonił zwycięzcę - złowrogie Mojry nie dały się oszukać poliuretanowym trickiem i bezbłędnie wskazały na Tomcia. Los dzisiejszej pizzy i głodnych domowników był w jego rękach.
Po pierwsze - totalna rozwałka
Roztrząsywanie sera
Łyk szampana wiśniowego dla dzieci - już nie potrzebujemy trzęsących się rąk!
Mała retrospekcja do momentu bezserowego - z samym sosem jest pizzy bardziej do twarzy
kroimy i...
Mistrz ceremonii oblewa oliwą swój tryumf ;)
Werdykt jednogłośny - pizza lepsza niż zazwyczaj!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
14 komentarzy:
O rany, jakie pyszności :DDD, uwielbiam oliwki i pizze :D Taka domowa, najsmaczniejsza, hmmmm :)
;)))) - Bardzo, ale to bardzo lubię te Twoje opisy wyczynów kulinarnych.
Każdą prozę życia, jesteś w stanie zaczarować w niezwykłą sztukę i na tym polega Twój urok.
Pozdrawiam!
Green - bo pracuję w Departamencie Magii;)
Dziękuję!
Mniamusznie!!!
Doro, po ujawnieniu tej informacji w krótkim czasie pojawi się tu nowe grono wielbicieli - narybek aspirujący do Hogarthu ;)
W pełni zgadzam się z Green!!!!!
Mam dla Ciebie wyzwanie spróbuj opisać dziurę w ścianie, drut leżący na parapecie albo człowieka który wyrzuca śmiecie.
Sparaliżowałam Cię lodowatym wzrokiem i nie dasz już rady ani schować tej anteny, ani tym bardziej nie szykuj się na wyrzucanie śmieci przez otwarte okno, nazywane lyrycznie "dziurą w ścianie" - wszystko powiem Robertowi, że mnie wystawiasz na pokuszenie ;DDDD
Somebody must be a good cook!! Pizza looks yummy- my favorite!
Kahlil Gribran is great..good to know you enjoyed his writing too! Wishing you and your family a wonderful weekend:)
Pizzowy duch dolecial az do Kroksta! Wczoraj objedlismy sie tak, ze nie wolno bylo glowy polozyc zbyt nisko. Grzeszylam, siostro, brakiem umiarkowania w jedzeniu i piciu, prosze o chloste:)
no proszę! pod wrażeniem ogromnym- ślinka cieknie...!
Ja nie obstawiałabym jednak żadnych Potterów - ja tu wyczuwam humor z płaskiego jak pizza Świata Dysku. I wole tak myśleć, bo mi bliżej do Pratchetta (całkiem blisko - dwa metry do półki).
Mniamuśne widoki. Zgłodniałam. Nie powinnam oglądać takich zdjęć z samego rana.
To wielki kompliment dla mnie, dziękuję!
Ależ apetyczna,też piekłam w sobotę ale nie pokusiłam się na foteczki.Pozdrawiam ciepło,choć za oknem chmurnie...
Wspaniałe kucharzenie u Ciebie widzę droga Doro. Jestem z Was dumna, ludzie wszechstronni :))
Prześlij komentarz