poniedziałek, 6 grudnia 2010

na rozgrzewkę



Joe Colombo & Deltachrome

Kot oddał mi moją piżamę i nie śpi pod kocem, bażanty już nie parzą sobie herbaty przy karmniku z postną kaszą i odtajał listonosz, przymarznięty tydzień temu do skrzynki na listy.
Po tym, jak mój organizm dał wyraźnie do zrozumienia, co o mnie myśli, czas na zmiany.
Zanim jednak zanurzę Was w zapachu kurkumy i imbiru, razowego chleba na zakwasie, soku z szarej renety, o której pisał Gombrowicz, posłuchajcie!
Materiał nagrany przez Adama Klisia, dzięki Ewie i Wiktorowi Czurom, pomysłodawcom i producentom, organizatorom kolejnej edycji festiwalu Satyrblues 2010 w Tarnobrzegu, przy okazji pobytu Joe Colombo chłopaków z Deltachrome. Cud-miód-orzeszki.

Joe Colombo
CD pt. “Deltachrome” (SUISA 2009)

9 komentarzy:

anna s. pisze...

Wokal nie zachwycił ale cała reszta - tak. Rzeczywiście cud, miód i orzeszki.

kura domestica pisze...

Takiego kręcenia "materiału" powinni się inni twórcy rodzimych teledysków uczyć za sowitą opłatą i całowaniem po rękach. Jest to świetnie zrobiony clip. Jestem zachwycona.
Mimo, że nie jestem zbytnią fanką tego gatunku muzyki to podobało mi się w całej rozciągłości.
P.S. wiem, że tu gitarzysta gra pierwsze skrzypce ;) ale wokal - jak dla mnie - jest za bardzo w tle. Może powinnam posłuchać płyty w oryginale :> ?
P.S.2 sok z szarej renety! Dzisiaj szukałam tych jabłek w sklepie, bo gdzieś w gazecie widziałam zapiekane z żurawiną i mam ochotę. Ale sok opisz, bo chyba się skuszę nań.

doro pisze...

Drogie Panie!
Wokal Franco faktycznie nadaje całości chropawo-rockowe brzmienie, ciągnąc chłopaków w mroczniejsze klimaty. Mimo równoprawności każdego z nich, pierwsze skrzypce powinien grać Joe - i tak jest w istocie, ponieważ jest filarem tej formacji. Franco jest uroczym, ciepłym i pełnym humoru facetem, o bardzo włoskim, jak na szwajcara, temperamencie ;D ale i mnie jego wokal w tym wydaniu nie rzuca na kolana. Zobaczymy jak potoczy się ich dalsza kariera - oby jak najlepiej! Może będą ewoluowali, płyta "Deltachrome" jednak od początku do końca równa, interesująca i trzyma poziom.

Anonimowy pisze...

Nie ma to jak vocal z playbacku Lady Gagi on wszystkich jednoczy i zachwyca zwłaszcza audiofilów słuchających na co dzień muzy w komórkach itp. mp3.
Franco sobie odpuście bo jest za mało cool.

doro pisze...

Anonim się zdenerwował ;)
Nikt przecież nie obraża Franco. Teledysk i kawałek są świetne, choć jedni wolą bardziej instrumentalne, bezwokalowe fragmenty płyty, a inni mocniejsze brzmienie.

doro pisze...

Miło by mi było, aby anonimowe posty były podpisywane nickiem lub imieniem. Unikniemy w ten sposób emocjonalnej anarchii.

wc pisze...

Popieram rozjemczy głos DORO wszystkimi swoimi niezblokowanymi kartami kredytowymi!
Ktoś najwyraźniej będąc na fali tarnobrzeskiego wyniku wyborczego nie doczytał do końca pozytywnego przesłania przedmówców za który to ja zaprzyjaźniony z Deltachrome - w imieniu własnym i szwajcarskim dziękuję. Jeśli mogę na minutę zainwestować swój subiektywizm to przyznaję, że mnie też czasem irytują wpisy forumowiczów zwłaszcza na portalach branżowych w stylu: zespół ekstra tylko perkusista niepotrzebny. Prawda jest taka, że albo coś ogarniamy jako całość albo nie i wtedy nie warto się odwoływać do agresywnej projekcji własnych braków zasłaniając gustem, który należy tak samo intensywnie kształcić jak nawyk NIE sikania na deskę klozetową (nie dot. PKP). Nie wolno rozmieniać całokształtu stwierdzeniem, że podoba mi się tylko prawa pierś Pameli Lee Anderson bo jakby to wyglądało gdyby nagle zaczęto masowo produkować jedno piersiaste staniki. Albo gdyby się nagle okazało, że parametry Wenus z Milo nie są już ideałem tylko przysłowiowa "Tereska" czyli z przodu deska, z tyłu deska. Stanowczo protestuje przeciwko takiej wizji świata i może jeszcze obecności w nim Joli Rutowicz! Joe Colombo to łebski facet i świadomie zatrudnił Franco w charakterze frontmana chcąc nadać własnej wizji rockową motorykę wiedząc doskonale komu powierza mikrofon i uważam, że osiągnął proporcje bardziej wyraziste niż Michał Anioł w kaplicy Sykstyńskiej. Sztuka mu się niewątpliwie udała bo jeśli nawet śpiew Franco drażni to jest zauważalny choć przyznaję też rację wszystkim tym, którzy twierdzą, że przez barwę głosu Franco trzeba się przegryźć. Przypomnę, że identyczne myślenie co Joe Colombo wykazywał największy szaman jazzu Miles Davis tworząc już za życia swoją legendę poprzez dobór do zespołu muzyków z odległych od siebie stylistycznie parafii. Jednym słowem męski głos ma brzmieć po męsku bo inaczej pary mieszane tracą rację bytu!
Całuję rączki właścicielki bloga.
wc

ps.
ehhh żebym ta ja był z domu bogaty to Hipek już szukał by sobie nowej żony...

Anonimowy pisze...

Hej Ludziska
Chciałem tylko przestrzec cobyście nie dali się plastikowi.
Wielu dziś mówi, że jazz, blues, folk, klasyka jest cacy a do komóry wgrywa melodyjki Laydy Gagi i Mandaryny.

doro pisze...

oo, kto zawitał w moje skromne progi, witam Redaktora! Potwierdzam żal o Jolę Rutowicz, natomiast nie wiem, czy Redaktor uwierzy, ale nie mam pojęcia jak brzmi Gaga, nie omieszkam jednak sprawdzić. W mojej norze z daleka od cywilizacji plastik występuje jedynie jako uchwyt w suszarce do włosów.


Blogosfera jest miejscem wymiany myśli i poglądów, nie da się więc uniknąć tego, do czego została powołana - wyroków subiektywnych i okraszonych solidną porcją tzw "tak mi się widzi". Taka jest uroda forów! Bardzo to lubię bo od początku stawiałam na wielokulturowość i wieloopiniowość komentatorów nawet, jeśli moja tematyka zaczyna się i kończy na kotach i karmie dla ludzi. Jesteśmy Dziećmi Niejednego Bloga ;D
Pozdrowienia dla Siostry!