Niesłychane, jak działa słoneczny dzień. Połowa rodziny buja się na odległych terytoriach przywożąc aparaty pełne zdjęć, głowy pełne historii i przepisów, uśmiechy aż do pachy i opaleniznę; druga połowa w kucki tarza się w ogródku warzywnym i kwiatowym, z zapamiętaniem plewiąc, skubiąc i dłubiąc. Tato dzwoni, czy malwy wypuściły. Ohoho, wypuściły, poszłyyy! Ale skub, wiesz, skub liście od dołu. Bo zaraza weźnie.
Ślimaki pomrowy przybierają różne pozy udając, że są pieńkiem, gałązka lub wisienką. Zostają jednak wyrzucone za łeb przez ogrodzenie.
Z nadzieja czekam na drugi sort jaszczurek, które są totemem lata.
A dziś dzięki Oli na stół wjechały smażone plastry cukinii z pomidorami, koperkiem i majonezem oraz rukolą i sosem czosnkowym. Będą zdjęcia, wstrzymajcie konie!
I konie też będą.
4 komentarze:
Doro w formie :)
miło poczytać :*
ależ zasmaczyła....
Ślimaki jako wisienki ;)
Pychoty robicie! Z kozim serem też byłoby niezłe :)
Konie?
Ale nie ślimaki jako konie?
Uściski!
:DDDD
Błogość w komplecie, choćby i poczytać ;)
Prześlij komentarz