piątek, 25 maja 2012

Snuję się po targowisku wielkiego miasta, kupując suszoną trawę cytrynową i gacie do ćwiczeń. Pan z kwiaciarni przygląda mi się w zadumie. Małe dziewczynki noszą różowe kapelusze z cekinami, duże dziewczynki eksponują solarę. Zbyt daleko odeszłam od miejsca, w którym być powinnam, aby miarowo nadążać.

Bardzo polecam 62 numer Formatu. Pięknie o ceramice i innych inszościach.

Teraz idę wybaczyć sobie zaniedbania, utulić ociężałość bolesną i pokłonić się młodym ziemniaczkom z koperkiem.

ps.spodobała mi się idea nieporuszoności - bycia i transparentności zarazem. Wyborne! Dryfujący Budda.

źródło zdjęcia:http://www.changjinlee.net/floating_echo/index.html


4 komentarze:

Magda Spokostanka pisze...

A to Twoje miejsce, to niech się Ciebie trzyma i nadąża !
:)

doro pisze...

Święta racja, Pani! ;)

Katta pisze...

ach, te ziemniaczki...

tamirian pisze...

A ja bardzo polecam Doro. masz fenomenalne pióro w łapie.
Talent.