sobota, 9 lipca 2011

śmieciowe zdjęcia




Nie mam dziś humoru, pozwalam sobie na wiele, gdyż jestem nikim. Zgłębiam nieużywane czeluście karty pamięci ----- w tym Mordorze nonsensu znajdują się całkiem sympatyczne [nie]smaczki. Dziś będzie obrzydliwie! Niech zwycięży chaos, śluz i pomyłki, przypadkowe złe sejwy, pomylone balanse bieli, spotforniałe mutanty. Włala!


Ślimak wzbudził mój szczery zachwyt, zwłaszcza w niewymuszonej i eleganckiej konfrontacji ze wstężykiem. Teraz się skulił, ale uwierzcie, rozciągał się do 30 cm podczas spaceru po schodach. Plamki zamieniały się w długie czarne prążki.

Talerz zawierał wyśmienity ryż z kurkami i fetą, niestety ktoś zadzwonił i zjadłam, zanim zrobiłam zdjęcie kurkom. Jeśli lepiej późno, niż wcale, to jednak lepiej wcale, niż za późno, jak widać na obrazku. Manewr z kurkami do powtórzenia - fenomenalne połączenie!

Ludowe książki były mi do czegoś potrzebne, ale zrobiła się i zasejwowała przypadkowa niebieska kreska. Niechże zostanie w hołdzie twórcy niebieskich linii http://edwardkrasinski.blogspot.com/

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

W takie dni budząc się w Paryżu Rimbauda czytam "Wiosnę" Tuwima. I od razu wszystko na powrót jawi się pięknem :D

A ślimak pikny. Klimat jest:)

Aneta pisze...

:D Doro... Uwielbiam Cię, wiesz o tym?
Skoro Lafle już zaklepała ślimaka, to ja chcę być błękitną kreską na cudzych planach ;)

Aneta pisze...

Oczywiście gdybym nie była rzodkiewką? ;P

nieistnieje pisze...

Ryż z kurkami... Choliwka znowu się obśliniłam. Ale do tego ślimaka to jeszcze mi daleko...