wtorek, 14 maja 2013

zdarza się, że....

... nasz pomysł wymyka się jednoznacznej ocenie.
Ni jeż to, ni aligator. Ręce rozkłada Kierkegaard ze swoim albo-albo i buddyści z neti, neti*.  I co teraz?
Wtedy można natknąć się na grzybka. Formę zupełnie prawdopodobną, która nie przystaje do naszego binarnego "roślina-lub-zwierzę".


Z egzotycznych podróży rowerowych wgłąb siebie i nadleśnictwa Lubartów.




* Upaniszady, (Brihad. upa. 3.9.26)

4 komentarze:

girl with pseudonym pisze...

To bardzo ciekawe "stworzonko" to śluzowiec o ile się nie mylę?;)

doro pisze...

Tak, moja droga girl with pseudonym. To Tremella lutescens zwana „czarodziejskim masłem”.
a tu ciekawostki: http://wolnemedia.net/nauka/galareta-z-kosmosu/
pozdrawiam!

Aneta pisze...

Czarodziejskie masło???
:D :D :D

Żeby niezgrabnie przywołać Poetę: czy czarodziejskie masło pod inną nazwą byłoby równie czarowne? ;)

girl with pseudonym pisze...

obca nazwa brzmi w tym przypadku zdecydowanie korzystniej niż polski trzęsak, za to ta potoczna nazwa jak najbardziej korzystna:)
Pozdrawiam:)