wtorek, 8 listopada 2011

chleb z Gaci, lobo w kabaretkach i ... nadal jesień






Chleb z Gaci jest najwspanialszym chlebem świata. Taszczyła go moja Mama w prezencie, obok delicji i pietruszki.

Niedawno prawie zamordowałam mirta, przez nieuwagę. Miał jakiś defekt drenażowy i woda nie szła tam, gdzie powinna. Szła bokiem. Mirt nie potrafił, jak nasz kot, odkręcić sobie kranu, więc trwał. A woda szła bokiem. Mi też poszło bokiem, kiedy Mama się o tym dowiedziała. Dostałam rysunkowy przypominacz ze schematem wlewu, syn wspaniałomyślnie uzupełnił rysunek dodatkami robaczymi.

Dziadziowe imieniny zostały uświetnione specjalnym pudełkiem na czekoladki - ku chwale czarownicom! Czy Dziadziu jest czarownikiem, pytam? Nieee, ale i tak nieźle czaruje ;DDD

Dzisiejszy dzień sponsorują jabłka lobo, w kabaretkach. Przez spożyciem rozebrać i umyć.

Aha!
Candy jest. Nigdy nie mów "Nigdy więcej" ;DDD
http://wstarymsadzie.blogspot.com/2011/11/siostry-do-rozdania-candyzowane.html

4 komentarze:

matylda_ab pisze...

Hm... ;) z Gaci to ja lubię ziemniaki. Poważnie! ;) Ale na chleb stamtąd się nie natknęłam. Za to odkryłam ostatnio chleb robiony na zakwasie, bez drożdży! Pychota! ;)))
(ps. ból minął!)

hds pisze...

Przyznaj się, że torturowałaś ten mirt z rozmysłem ;>

Aneta pisze...

Oby więcej takich inżynierów o szerokim spojrzeniu na świat :D

ystin pisze...

świetny post...uśmiałam sie i z Gaci i mirta z całokształtem i kabretek lobowych... super!
całuchy