czwartek, 26 maja 2011
"Niewzruszona zmienność w trwaniu. Obiekty efemeryczne"
jak za Gombrowiczem - nowoczesna pensjonarka!
gdy w kadr wdziera się młodość
chwilowy przebłysk świadomości, jakże cenny!
czyli "zdjęcia bez cięcia" - no obróbken! no stajling! full of reality! onli nał!
Wystawa przeplenerowa, wirtualnie nieistniejąca, klisze pamięci z wtorku, kiedy to z właścicielem obecnej w jednym z kadrów nogi przemierzyliśmy odległość dwóch lat świetlnych, snując się po galaktyce rynku i gastronomiach grzankowo - sałatkowych, w otoczeniu książek, z nieodłączną flaszką wody mineralnej, piorąc na brzegu plotek przeszłość i przyszłość. Ciekawe, kogo wtedy uszy piekli? ;D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
Byłam tam! Byłam! Przez moment, dzięki Tobie i nodze! Dziuękuuuję:)
:)
A ja tymczasem miałam rozrywkowy sen z Twoim, Doro, udziałem. Zostało w nim złamanych wiele praw fizyki oraz kodeksu drogowego, i jedno z cywilnego, po czy Twój Małżonek wręczył mi zapomogę w wysokości 32 złote w banknotach 50. złotowych ;D
Czytam właśnie program "ostatniego weekendu" i coraz bardziej żałuję, że mnie nie będzie w mieście królów i Hucułów :(
Anetto - na jawie też się łamią prawa w moje obecności. Choćby się bardzo nie chciało! Nie mam pojęcia dlaczego. Miło być w Twoim śnie!
Siostra - plosię bardzo ;)
Czyjaż to nibynóżka ;>
Uszi mieli piec mnie, ale w ferworze życia towarzyskiego zwaliłem winę na wino z bąbelkami ;)
A mi się bardzo spodobały gołębie, które - niczym u Minkiewiczów - przewijają się przez fotograficzną historię Twojego orbitowania, od drugoplanowych ról pod ławeczką seniorek do pierwszego planu i złowieszczego łypania okiem i pokazywania pazura.
;] da...
...Brutusie ;]
...ale ten wróbelek groźnie łypie... dobrze, że już sobie poszedł...
Prześlij komentarz