Zabieram ze sobą stare ubrania,
farby
i wszystkie zaniedbania.
Drzewko pomarańczy
zostało ogolone na łyso
przez Mamę.
Sprzątam szuflady z ziołami,
przyklejam kartki do szuflad
"szkolne", "domowe".
Brakuje mi jeszcze
"przeszłe" i "przyszłe".
Huk śniegu spadającego z dachu
płoszy koty.
*nie kadrowane zdjęcie - w hołdzie F., który niepostrzeżenie wniósł kiedyś skaner do czytelni biblioteki uniwersyteckiej, aby bez łaski zeskanować sobie to, czego nie chcieli mu pożyczyć.
7 komentarzy:
A chociaż tutaj będziesz? Smutno bez Ciebie..............
:) wiem, że matka chrzestna mimo wszystko rękę będzie trzymać na pulsie ;]
i zapewne się ujawni ukradkiem mimo ,,emigracji" w zaświaty ;]
odpoczynku, regeneracji i spokoju :)
i oby do wiosny :)
Kasiu, nie pozbędziecie się mnie tak łatwo! Wrócę, jak tylko się ogarnę ;)
Doro! Ale nie jest to Sanatorium pod Klepsydrą? Bo takie wiersze piszesz na pożegnanie... :D
tak jest najłatwiej ;) poezja, nawet w tak lichym wydaniu wydaje się bardziej smakowita, niż proza. jestem efekciarą!
i nie na pożegnanie tylko z pośpiechu ;DDD
No tak, twoja proza jest wysokoprocentowa, jeśli stosować miarę poetycką.
W takim przypadku pośpiech od wiersza dzieli tylko parę zgubionych znaków przestankowych :D
Prześlij komentarz