piątek, 18 lutego 2011
torcik dla zuchwałych
Dziękuję za 30 tysięcy dziobnięć w mojego bloga ;)
Dla najwytrwalszych - poczęstunek (niestety tylko wirtualny), mojego autorstwa, jednak z pomysłu Agatki. U Agatków byliśmy niedawno, nasze dziecko zaraziło się nieuleczalna miłością do sernika na zimno. Mmmmm, mówiło całą drogę powrotną "A ta galaretka - wyśmienity pomysł dla tortu!"
Tak oto rzecze Agatka, notujcie:
Weźmiesz 2 wiadra białego mielonego sera półkilowego, 150 gram cukru pudru i 2 paczki biszkoptów okrągłych, 3 jasne galaretki.
Utrzesz jednako ser z cukrem, rozpuścisz galaretkę w połowie ilości wrzątku, podanego na opakowaniu i ostudzisz. Pomieszasz z serem, gdy będą zimne. Dno tortownicy wyścielesz biszkoptami pomny na to, aby zbyt wielkich dziur nie zostawiać. Wlejesz gęstniejącą już masę powoli i ostrożnie, aby biszkopty nie wypłynęły. Wstawisz na pół godzinki do lodówki. Na tężejący ser wylejesz zimną galaretkę, również przyrządzoną z małą ilością wody. Wszystko do lodówki aż zastygnie.
Znika jak.... ale co znika? ;D
Zrobiłam podwójna porcję, całe szczęście, Wam też tak radzę. Nie przegapcie następnego odcinka wspomnień od Agatków - będzie pyszna sałatka!
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
14 komentarzy:
Sernik na zimno to również ulubiony deser moich dzieci, przepis mam podobny:)
:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD sernik na zimno :D ha ha ha mam słabość również wielką jak do naleśników :D
deliszys :D
30,000 ;] heheh fiu fiu :D
zapewne cała kadra zagląda, dzień w dzień, patrząc co konkurencyjna pracownia robi ;] heheh
Uwielbiam klikać w tego bloga ;D
Więc na dobry... początek, życzę 100000 kliknięc ;)))
Jezusicku! Teraz muszę sernik chłodzić ;D
Za komunisty jeszcze, bywały w sklepie serki homogenizowane, takie z niebieskim sreberkiem "na okładce". Cztery takie serki wrzucało się na sito wyścielone gazą i czekało aż odciekną czyli z godzinę-dwie. Potem w makutrze ucierało się cztery żółtka z 60 g cukru kryształ, dodawało owe serki, wmieszywało bakalie i wylewało do tortownicy wyłożonej biszkoptami (także po bokach). Na to galaretka (prawie nigdy tego nie robiłem) lub otarta czekolada. Potem jeszcze tylko trzy godziny w lodówce i była pyszna uczta! I mało kto chciał uwierzyć, że to bez żelatyny się trzymało. Da się powtórzyć dzisiaj?
Szamanie, witam! Lubię zaglądać na Twojego bloga.
Serki wspominam, były wspaniałe. "Krasnystaw" robi całkiem niezłe. W składzie jednak jest jakiś tam emu-; - żelatyna albo mąka chlebka świętojańskiego. W tym klasycznym przepisie naszych mam jaja z cukrem trzymały formę, jak irokeza ;) To dopiero święto było.
Panie Kimonie, poproszę o wyjaśnienie zwrotu, który wzbudził we mnie mroczne myśli "cała", "kadra" i "zagląda" ???
hds - smacznego, pełne ręce roboty ze mną masz, prawda? z kuchni nie wychodzisz ;D
Pan kimon prostuje i powiada swym żabim, rechoczącym i skrzeczącym głosem:
,,to taki dżołk był" ;] ha ha ha
ale reakcja wzbudzona :D ha ha ha uwielbiam to :DDDDDDDD
ale kto wie, kto wie ;] może ktoś ze studentów ukradkiem poda na tacy pod nos ;] ha ha ha może lepiej nie ;] bo wtedy po nitce do kłębka i mnie odnajdą ;]
gorąco by było ;]
Nie łudźmy się, jesteśmy wszyscy w przestrzeni publicznej i każde nasze słowo jest mierzone. Miło tylko wiedzieć, kto je mierzy i waży.
Obśliniłam się na widok torcika... Dobrze że przepis załączony, będziemy robić. Myślę że jutro z rana.
Dorota - miliona kolejnych klikniec :DDDDDDDDDDDD
A sernik na zimno to też ukochany sernik mojego Chłopa - bestia potrafi pożreć spreparowany z kilograma sera :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Jednak życie zaskakuje każdego dnia...Nigdy bym nie przypuszczała, że ja ...tak ja mogę kogokolwiek zainspirować kulinarnie!!!
No i ta nazwa "torcik dla ZUCHwałych" - melancholijny powtót do przeszłości. A miało być bez wspomnień - od korzeni człowiek nie ucieknie.
;)))
wygląda smakowicie. Szkoda, że ze mnie taki totalby antytalent cukierniczy :)
lubię, robię ..coś pysznego..Pozdrawiam..A.
Podobają mi się przepisy na słodkości zaczynające się od słów "weź dwa wiadra" ;))
Prześlij komentarz