poniedziałek, 7 czerwca 2010

prywatnie i zawodowo jestem ...hobbystą mojej pracy






Lato. Przeprowadzka do pracowni - z piernatami, laptopem, biurkiem, radiem, psem, kotem, pędzlami. Stół został obniżony, ściany zoranżowiały, podłoga zbrązowiała. O 5 rano słońce targa nas za głowy. To wszystko dzięki wsparciu ludzi, którzy dobrze nam życzą.
Dziękuję Rychu, za własnoręczne przeoranie parkietu, zgodę na "pole cynamonu" zamiast "dzikiej śliwki" i wiele wiele innych zasług.

27 komentarzy:

bajerowicz@o2.pl pisze...

Wiesz dlaczego? Bo to WOLNY zawód :)

doro pisze...

HAhahaha ;D

bajerowicz@o2.pl pisze...

Tak sobie patrze i przypomniało mi się jak moja młodsza siostra poszła kiedyś z moim ojcem odwiedzić studentów malarstwa w akademiku. Wrocila do domu zbulwersowana i przerazona i stwierdzila, ze myslala, ze to niemozliwe, zeby ktos mial wiekszy balagan niz ja w pokoju :DDDDDDDDDD "Mamo - oni trzymali chleb z farbami. NA TYM SAMYM KRZEŚLE!" :DDDDDDDDDDDD

bajerowicz@o2.pl pisze...

Ja tez sie dziś z tego smieje :DDDDDDDD

doro pisze...

Heh, ja trzymam w tym samym pudełku ;D
Te zdjęcia i tak przedstawiają stan PO sprzątaniu generalnym, gdyż mieliśmy wtedy gości. Taki lokalny lekki nieporządeczek.

bajerowicz@o2.pl pisze...

Jak to robisz, ze na stole wokól Ciebie panuje taki ład? Ja zajmuje 20 metrów kwadratowych dookoła.

doro pisze...

Bo to są Kasiu wystudiowane, po ubiegłodniowej awanturze o bałagan ;)
pies nie mógł dogonić kota, bo się zaplątał w szmatę do pędzli ;DDD To przepełniło kielich goryczy Rycha ;D

bajerowicz@o2.pl pisze...

HAHAHAHAHAHAHAHA!

Unknown pisze...

Oj, mnie się też marzy moja wlasna pracownia... ech...

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

chciałabym dojśc do takiego stanu postrzegania- żeby bałaganu u siebie w domu nie zauważać :))) oj bardzo:)))
dzieciom , kotom i mężowi żyłoby się lepiej :D

Anonimowy pisze...

ale ten to przecież bałagan wyjątkowy, bo zamierzony i artystyczny...

bałagan bałaganem, ale ten pączek wygląda bardzo apetycznie!:-)

Buźka
Miśka

kura domestica pisze...

Doro - wiesz, ja chyba powinnam tam do Ciebie pojechać z moim Słońcem. Ponieważ ja się UWOLNIŁAM i przekwalifikowałam na właśnie wolny zawód to pokój, w którym pracuję wygląda co najmniej komicznie:
strona Męża - biurko, krzesełko, komputer, blat wypucowany świeci (pronto co drugi dzień) wszystko ułożone pod linijkę
mniej więcej w połowie pokoju przebiega niemal widzialna linia za którą: rulony na podłodze ciągną się do biurka, skrzynki z drewnami, farbami podpierają ściany, biurko - o, to przykryłam taką grubą folią przezroczystą (polecam). Nie napiszę co na biurku - Doro, u Ciebie jest idealnie!

A pędzle też suszycie ze szczoteczkami do zębów w łazience?

bajerowicz@o2.pl pisze...

Matko święta - na szczęście już nie - od czasu jak dziecko moim najdroższym pędzelkiem umyło odpływ w umywalce, bo ładnie pasował i dokładny był.

kura domestica pisze...

Ja trzymam w szklance zaraz obok szczoteczek - przecież Mąż by mi nie darował jakby razem... :) Pewnie dlatego tam są, bo pociech brak. Nie ma mi kto pędzlem szorować umywalki hehehe. Ale słoiki na wodę ciągle muszę zabierać, bo "przeszkadzają" :D

doro pisze...

Drogie Panie ;D
odpowiadam na pytania z cyklu "Życie na gorąco"
a)umyte pędzle suszę w szklance ze sztuczną szczęką
b)brudne pędzle moczę w kawie po czym dopijam nie pamiętając tego
c)to, co widzicie to wymuskany stół z zastawą - dementuję pogłoski, że pączek był dla mnie a bałagan to dopiero zrobię ;DDD

kura domestica pisze...

Haha - Doro, ja staram się rozwiązywać problem maczania pędzli w herbacie tak, że wodę do tegoż stawiam zdecydowanie bliżej. Zachodzi wtedy jednak możliwość wypicia tej wody zamiast herbaty. Dlatego zawsze trzymam w niej rezerwowo pędzel - żeby ostrzegawczo dźgnąć się w oko zanim spożyję.

Anonimowy pisze...

Ale ściany to są piękne - lubię ten odcień. Szcześciara, robi co lubi :D

doro pisze...

kubki są podejrzane bo nie widać koloru płynu, dlatego najzdrowiej jednak w szklance, jak dawniej.
cóż z tego! koleżanka wczoraj wypiła do dna wodę o kolorze żabiego bajora, nawet okiem nie mrugnąwszy ;)

Monika Mota Zakrzewska pisze...

i jeszcze ten pączek na stole. A ja jestem głodna :)

Och jak ja zazdroszczę (pozytywnie) pracowni! :)

Twardowski pisze...

:D no no :D i tak właśnie pracuje wykładowca ;]
w takim razie wyobrażam już sobie Pana RRR w akcji z ołówkiem automatycznym ;] ino zapewne za miast pączka na stole znalazłby się zapewne coś... mocniejszego ;] ups ostrzejszego rzeknąć chciałem ;P

przytulny klimat :) uwielbiam taki artystyczny nieład w porządku :D

życzę kreatywności i kolejnych twórczych zadań dla studentów :) które w pamięci pozostaną na długo i przywołają uśmiech i wspomnienia :)

doro pisze...

wielkie dzięki, bardzo mi miło!!

bajerowicz@o2.pl pisze...

Walczę od jakiegoś czasu o miejsce dla siebie, ale chcą mnie zsyłać do kazamatów w postaci koszmarnego, ciemnego, nieużywanego pokoju. Fajnie Dorota, że masz swoje miejsce - ja mam .... kuchenny stół, z którego muszę sprzątac swoje bambetle milion razy dziennie.

doro pisze...

szczęściarą jestem, a na to wszystko wspiera cała pomagająca Rodzinka ;D

bajerowicz@o2.pl pisze...

Pozwolisz?
HEHEHEHEHEHEHEHE!

Kilauea Poetry pisze...

Wow..how cool is that! Your photos evoke so much warmth and depth- and I can see that creativity!

Cardoso pisze...

Doro, całego mnóstwa natchnień i nieskończonej weny twórczej w cynamonowej pracowni Ci życzę.
PS. To nieładnie obgryzać trzonki pędzli:)

doro pisze...

Regina - thanx!!!
Cardoso - uściski ;*