wtorek, 16 września 2008

contra spem spero






Pada nieprzerwanie od 24 godzin, Kaśka tapla się w deszczu w okolicach Bieszczad a sierściuchy gramolą się sobie pod pachy przy grzejniku.
Zawsze obwąchuje kąty, gdy wyjedzie ktoś sercowy, tym razem to zapach cynamonu i karmelu.
Leżę pod kołdrą z podręcznikami do sztuki najnowszej.


Pozdrowienia dla Tybura, który zamilkł.



fot: Jan Simon, Gradient, 2007 (taki sobie, ale co zrobić? automenstruacyjnie aktualny)

Brak komentarzy: