Gdy termometr z zimna się zacina, (wskazując na zero... yyyy, dwa... trzy?) czas wydaje się odpowiedni - tarka, kilka ziemniaków, marchewka, duży kawałek soczystej dyni, cebula, dwa jaja, odrobina mąki ziemniaczanej, czosnek, sól i pieprz.
Bełtamy i wykładamy na gorący olej. Ja dodałam jeszcze zmielone ziarna dyni, słonecznika, siemię lniane, imbir.
Posypane świeżą kolendrą z sosem jogurtowym - odpędzają każde zimno!
8 komentarzy:
Jesteś totalnie roślinojadna :) jak widzę. Smacznego!
Zapowiadają się wspaniale! Spróbuję na pewno. Niezłe są też placki ziemniaczane z kiszoną kapustą (w środeczku oczywiście)
jesteś okrutna!!!! skąd ja wezmę placki w biurze????
:_)
Portierze, do dzieła!
M. - jakoś mnie przeraża ta kombinacja z kapustą ;D
dea - może po pracy skoczysz na małe zakupy - małe smaczne dynie są już teraz wszędzie na stoiskach z warzywami.
Lub może katering? ;)
Pozdrawiam!
My już plackujemy drugi tydzień ale jeszcze bez dyni. Smarujemy czym się da, nawet konfiturą:)
czytasz w moim żołądku xDD
A zrobię sobie!
A zrób ;DD
Prześlij komentarz