czwartek, 15 lipca 2010

snaily lady



Run Forrest, RUN!!!

Już za chwileczkę, już za momencik wyjazd służbowy zacznie się kręcić!
Na razie czuję się jak ślimak. Tak bardzo chcę podgonić z pracami, a nie mam siły!
Spust naprawiony w nocy, szpilką do akcesoriów kolczykowych. Prowizorycznie. Bardzo dziękuję Rychowi za bycie Makgajwerem i Wam za miłe słowa!
Już pora zaparzyć kawę na cały dzień. Dwie będą mrożone. Wejdę z nimi do lodówki i poczekam, położę się pomiędzy truskawkami a młodą kapustą...

8 komentarzy:

cre(w)master pisze...

Temu ślimaku coś kapie spod baku (zbiornika z paliwem) :D
A może to z miśki olejowej?

doro pisze...

Jemu z klimatyzacji kapie; zobaczyłbyś mój dywan w nocy - nie zamknęłam wieczorem balkonu i w nocy wycierałam srebrne autostrady ..

kura domestica pisze...

One się muszą strasznie odwadniać w taki upał... A potem wsuwają sałaty z ogródka, zanim zdążymy je zebrać :)

doro pisze...

święte słowa Pani DObrodziejko. mojej sałaty nawet nie zobaczyłam, najpierw była mała, a potem w ogóle już nie było nawet korzonków ;/

Mała Mi pisze...

Ooooo... :) kapustka ochłodzi na pewno :) a ślimak to całkiem grubaskowaty... :)

kura domestica pisze...

Mi - ja myślę, że on taki grubaskowaty, bo właśnie zeżarł Doro sałatę z ogródka i ucieka.

cre(w)master pisze...

Doro chcesz powiedzieć, że u Ciebie sałata rośnie na dywanie? :P

doro pisze...

Crew - one walą prosto do lodówki do pojemnika na warzywa. Zjadają wszystko i zostawiają przyklejoną karteczkę z listą życzeń i zakupów.