Nie mogę oprzeć się wspomnieniu pewnej obserwacji ze świata owadów. W jeden z ostatnich dosyć ciepłych jesiennych dni zauważyłam przedziwny taniec czegoś skrzydlatego. Słońce prześwietlało ogród a dwa osobniki muszne, jak na gumce niewidzialnej, w odległości kilkunastu centymetrów od siebie sprężynowały w górę i w dół. Naprzemiennie. Amplituda była stała, szokująco równa. Jak jeden w górę, to drugi w dół. Zachowały odległość. Zabawa trwała dosyć długo i hipnotycznie czekałam na ich potknięcie. Idealny tor w końcu uległ zachwianiu, jedna popełniła wyłom, za to druga.... poczekała i znów tańczyły oszałamiająco równo, w idealnej linii prostej, na tych samych granicznych wysokościach, jak dwa yoyo.
Steve Reich, jak sądzę, też to zobaczył i skomponował muzykę.
Dziękuję wszystkim oglądaczom za 100 000 wizytacji!
11 komentarzy:
Dedykujesz nam cymbały?! To jakaś ukryta sugestia ;>
;)))))))))
"[...] dwa osobniki muszne, jak na gumce niewidzialnej, w odległości kilkunastu centymetrów od siebie sprężynowały w górę i w dół."
Ten styl jest świetny :))
Tańczmy tańczmy!
Póki się da, a jak się nie da, to też.
Serdecznie uściskowywuję!
Paaaani! Co też w tem światu...
dwustu tysięcy, pięciuset, miliona... radości od gości! :D
Aż wejdę dwa razy, żeby było więcej:)))
Piękna harmonia. I w obrazie i w muzyce.
Trzymam kciuki za przyszłość:)
Szalony taniec:):):)szalona autorka notki:):):)
Miliona wejść życzę :) Robaczki sobie widać uskuteczniały akrobacje na synchroniczne :) A za wszystkie obserwacje poczynione przez Ciebie niniejszym nominuję Cie do Libster Blog i zapraszam do zabawy :) http://przekornie.blogspot.com/2012/11/pytania-i-odpowiedzi-oraz-kilka.html
Dziękuję Urszulo! ;D
Dziękuję Wam wszystkim!
Prześlij komentarz