Po wysokości słońca ja i moja mama zawsze wiemy, co jest grane. Ja jeszcze czasem udaję, że nie zakumałam, ale już nikt w to nie wierzy, tylko po prostu otrzymuję naręcze prania białego i koloru.
O tej dziwnej porze, pomimo spadającego z wielkim hukiem dachowego śniegu, budzą się muchi, kręcą się glizdy w swoich norkach, kobiety z rodziny S. nerwowo rozglądają się za stołeczkami i ścierkami, a z rodziny R. za mopem i krochmalem.
Światło zimowe, przedbożonarodzeniowe jest bardziej łagodne; przytula do siebie zmęczone gospodynie i szepcze - nie męcz się tak, w tamtym kącie tego kurzu nie będzie widać! Światło okołowielkanocne jest precyzyjnie mordercze. Prześwietla kamienie na wylot, trenuje i drenuje ćwiczeniem duchowym nad zmatowiałymi szybami grzeszków zimowych.
Oto wyprane zostały wszystkie pionowe i poziomoleżące szmaty w całym domu.
Idzie wiosna.