czwartek, 1 kwietnia 2010
Wielki Piątek ciszy
Matthias Grunewald, Ukrzyżowanie ( Ołtarz z Isenheim, całość [jeden z widoków, bo to poliptyk] i fragment; 1515 – 1516, Musee d'Unterlinden, Colmar )
(...)Na innym obrazie, dziś w muzeum w Karlsruhe, Grunewald poszedł znacznie dalej. Tradycyjna korona cierniowa na głowie Chrystusa przemieniła się w prawdziwy krzak, żywą istotę, która rośnie, kwitnie, usycha i umiera. Przypomina mi się święty Paweł i ósmy rozdział listu do Rzymian ( na pewno znany doskonale Grunwaldowi), w którym mówi on, że również przyroda oczekuje niecierpliwie objawienia synów Bożych, ma nadzieję, że zostanie wyzwolona z niewoli zepsucia i aż dotąd jęczy i wzdycha w „bólach rodzenia". Również ten krzak na czole Chrystusa oczekiwał objawienia, płakał w „bólach rodzenia", rodząc Chrystusa i siebie samego, stając się Synem Bożym. Bóg wysłuchał jego modlitw. Krzak stał się na powrót żywą istotą i teraz, w chwili śmierci Chrystusa, po kilku zaledwie latach wyzwolenia, traci swoją „limfę", schnie i więdnie: wyzwolenie trwało jedną chwilę i teraz wygląda na to, że skończyło się na zawsze. Dostojewski nie pojechał nigdy do Kolmaru, lecz z pewnością na widok poliptyku Grunewalda powiedziałby z większą racją to, co powiedział w Bazylei (przed obrazem Holbeina), a mianowicie: że ciało Chrystusa pogrążone w śmierci, każe mu myśleć, iż Zmartwychwstanie nie miało nigdy miejsca: było tylko kłamstwem, legendą. Żaden Chrystus nigdy nie zmartwychwstał. „Ale jeśli Chrystus me zmartwychwstał - powiadał Św. Paweł - daremne jest nasze nauczanie i wasza wiara".(...)
[wybór tekstu i ilustracji od L.Bukowskiego]
przeł. Joanna Ugniewska
przy-gotowania
Dziś pieczenie chleba, karpatki z ananasem i posypką kawową, ciąg dalszy mycia okien. Niestety wykręt na ból głowy i pleców nie działa; musiałam jednak wypróbować, bo generalnie jest niezawodny.
I malowanie pisanek, bo wyjedziemy do Lublina wcześniej.
Wszyscy, którzy nie muszą sprzątać, niech odpoczywają!
Wesołych świąt!
Monia, szykuję Ci pokój ze zdziczałym kotem, ale sprzedam Ci patent na niego - nie bój nic! ;)
-----------------------------------------------------------------------------
jaja powyżej - wydmuszki naturalne, wapienne, rzeźbione wiertełkiem. Polecam sprawdzić u Agaty na blogu ;)
znalazła:Piece_of_glas
http://ilikedesign.blox.pl/2010/03/krucha-materia.html
fot:www.hemmy.net
I malowanie pisanek, bo wyjedziemy do Lublina wcześniej.
Wszyscy, którzy nie muszą sprzątać, niech odpoczywają!
Wesołych świąt!
Monia, szykuję Ci pokój ze zdziczałym kotem, ale sprzedam Ci patent na niego - nie bój nic! ;)
-----------------------------------------------------------------------------
jaja powyżej - wydmuszki naturalne, wapienne, rzeźbione wiertełkiem. Polecam sprawdzić u Agaty na blogu ;)
znalazła:Piece_of_glas
http://ilikedesign.blox.pl/2010/03/krucha-materia.html
fot:www.hemmy.net
środa, 31 marca 2010
Surrealizm magiczny i dzięcioły
Pisałam nie raz, że Przemyski park jest czymś w rodzaju portalu czasoprzestrzennego; przekraczam bramę jak Alicja i już nic nie dzieje się normalnie, logicznie. Wydam kiedyś opowiadania bakończyckie jako kontynuację „opowieści niezwykłych” Rzewuskiego..
Zasnąć wczoraj z wieczora nie mogłam, albowiem śpiew ptaków i niezwykle jasna pierwsza wiosenna pełnia zmieniła noc w dzień, dzień obfitujący w wicie gniazd, walki terytorialne i zaloty. Zresztą „śpiew” to eufemizm; dziobaki po prostu obłędnie darły ryja. Słowiki, kosy, sójki, dzięcioły, jemiołuszki – towarzystwo urządziło sobie zlot na moim oknem. W dodatku jakiś ludzki dzięcioł tłukł się za ścianą szafkami.
Trwało to do 2 w nocy. O 6:00 wstałam, zmiotłam budzik, ból głowy złagodziłam kawą i zdobyczami farmakologii, oczami zjadłam banana i zasiadłam do komputera, aby pracować i przygotować wykłady.
Poprzedniego dnia, o ile pamiętacie, sprzątał pod oknem mojego pokoju hotelowego pan z firmy budowlanej. Trwało to do późnych godzin popołudniowych. Pan po przerzuceniu kilku ton gruzu udał się do samochodu dostawczego i tyle go widziałam.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy ten sam osobnik o roześmianej fizys i bliźnie na skroni objawił mi się w okienku i pomachał, przyjaźnie wykrzykując: „A pani od wczoraj tak siedzi? To tyle do sesji tej nauki? Proszę odpocząć” .
Pan zniknął za kupą gruzu i pojawił się po godzinie, tak samo znienacka, pukając w okienko. "WESOŁYCH ŚWIĄT CHCIAŁEM ŻYCZYĆ!" I wyciąga do mnie grabę do uścisku. Otworzyłam zatem okno, przyjęłam życzenia, wysłuchałam słabego żalu, że byliśmy od wczoraj sąsiadami i on o tym nie wiedział, a szkoda! (...)
Tak więc mam pełny przegląd a). Planowanych inwestycji na rok bieżący, b). Obecnych robót zaczętych i rozbabranych w Rzeszowie i Kolbuszowej, c) szczerego żalu z powodu nie-kontynuowanej a tak miło rozpoczętej znajomości
Aha. Zielony dzięcioł, który obskubuje zewnętrzny tynk ze ściany rektoratu to dzięcioł zielonosiwy, żywiący się mrówkami ;) Paulina znalazła i podesłała ;)
źródło zdjęcia:http://plfoto.com/1838708/zdjecie.html
autor fotografii:Steel
wtorek, 30 marca 2010
Lista oczywista
Im więcej się dzieje, tym łatwiej nad tym zapanować. To paradoksalne stwierdzenie łatwo udowodnić - kiedy w niezbadanych czeluściach budynku ginie jedyne narzędzie pracy -rzutnik cyfrowy a pojawia się telewizor bez kabla USB a za to z wejściem takowym, człowiek dostaje nagłego rozszerzenia naczyń, skrętu kiszek i mrowienia pod powiekami, po czym w 10 sekund dokonuje transformacji w potwora i przeinacza wszystko, co miał powiedzieć w ciągu trzech godzin w półgodzinny strumień świadomości pitolenia (vide Joyce i nieoceniony Gombro w Trans-Atlantyku).
Tak się dziś NIE STAŁO. Całe szczęście, bo zawał był o włos.
To po pierwsze.
Po drugie primo znów napadł mnie zakochany portier, nie powiem który, bo jeszcze chcę tu pracować, a tym razem ucieczka zakończyła się niefortunnie, bo uściskiem dłoni i poznaniem mojego ojca. Tyle w temacie portiera, który chce mnie za żonę.
Po trzecie pan-z-młotem-i-wiadrem sprząta gruz pod oknem mojego pokoju, a kurz osiada mi w zielonej Basiowej herbacie. Okno mam zamknięte - a jednak!
Syn jęczy, że życie jest niesprawiedliwie okrutne, ponieważ ktoś bezustannie zeżera mu rogaliki z toffi. Pragnę uściślić - to nie ja.
Poza tym zabrakło mi około jednego tygodnia na sprzątanie stu komnat; mam moralny dylemat wobec pajęczyn - czy święta naprawdę wymagają psucia domu innym braciom mniejszym?? Nielegalnym dzikim eksmisjom mówię sakramentalne NIE. Mogę za to wyczyścić piekarnik wewnątrz, może nawet CIF-em.
Każdy ma taki szał, na jaki zasłużył.
Dziękuję za uwagę, koniec manifestu.
fot:http://www.digart.pl/praca/776298
poniedziałek, 29 marca 2010
zwiastun
niedziela, 28 marca 2010
Doro i Poharat by Adam
Na specjalne życzenie internautów, a zwłaszcza Uzguna U. - złośliwe koty ;)
A mischievous cats for Uzgun ;)
- Narysuję twój portret. Jak się rysuje portret?
- Patrzysz na kogoś i rysujesz najbardziej widoczne cechy.
(zaczyna rysować, zatrzymuje się pod oczami i z pietyzmem szkicuje zmarszczki)
- Ale nie musisz z takimi szczegółami!
- No jak masz być do siebie podobna to muszą być zmarszczki!
A mischievous cats for Uzgun ;)
- Narysuję twój portret. Jak się rysuje portret?
- Patrzysz na kogoś i rysujesz najbardziej widoczne cechy.
(zaczyna rysować, zatrzymuje się pod oczami i z pietyzmem szkicuje zmarszczki)
- Ale nie musisz z takimi szczegółami!
- No jak masz być do siebie podobna to muszą być zmarszczki!
Subskrybuj:
Posty (Atom)