sobota, 25 czerwca 2011
pomiędzy tao
Wybraliśmy się z synem na cmentarz. Droga była upalna i mokra po nocnym deszczu, miliony młodziutkich wodnych ślimaków z trzeszczących skorupkach drzemało nad brzegami kałuż.
Szliśmy przez łąki maków i uprawy rosnących domków jednorodzinnych.
Cmentarz jest miejscem w nawiasie. Nie mam pojęcia na czym polega taka wyprawa - po przekroczeniu bramy porośniętej powojem kroki stają się lekkie, myśli zwalniają i pozbywają się barier terytorialnych, rozmowy rozsiadają się na małych, drewnianych ławeczkach.
--- Mamo, czy ty kiedyś umrzesz? - zapytałam kiedyś z żalem. --- Nie, oczywiście, że nie! --- odpowiedziała z uśmiechem.
Ta niezmącona pewność wystarcza mi do tej pory, jak papierek lakmusowy rzeczy nieostatecznych.
--- Synu, zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że wszyscy, których znasz, umrą - ja również? --- Byłoby mi bardzo smutno. Ale wiedziałbym, że jesteś obok. --- Gdzie dokładniej? --- Wokół, jak powietrze i światło. Bo niebo to nie tylko chmury, ono jest wszędzie.
No i jak tu mieć doła w niebie?
piątek, 24 czerwca 2011
ćmię
czasem słońce czasem deszcz
W życiu każdego tygrysa przychodzi taki moment, że trzeba poluzować. Jedni popuszczają gumkę w spodniach, inni spuszczają parę i przysiadają na tyłkach.
Dobra jest tez wyprawa na stary cmentarz, medytacja, głębokie oddychanie, zbieranie kwiatów w polach. Dobre jest dopuszczenie do siebie świadomości o konieczności pogłębionej eksploracji dostępnych obszarów działania - i nie-działania.
Sezon Star Treka się zmienił i awansowałam wstecznie z kapitan Janeway na doradcę Deannę Troy. Nie miałam przy tym nic do gadania - podobna z gęby i biustu, z fryzury, z oczu i temperamentu (w połowie Betazoidka - odsyłam do Wikipedii), koniec-kropka! Bardzo chiałabym być jak Worf, ale na to już wpływu nie mam. Zimna fisza z jasnowidzeniami i empatią, bleh.
Bardzo dziękuję za Wasze trzymanie kciuków - przydały się - na polu moralnym zwyciężyła kompetencja i uczciwość, w życiu politycznym i realnym - niekoniecznie. Przegrać ze złodziejami i oszustami to jednak nie przegrana! Delikatnie wycofamy się zatem za siatkę ogrodzeniową naszych własnych przekonań, pomysłów i energii, wylewając jej nadmiar wiadrami w konkretnie określonych kierunkach - jedynie na żyzną ziemię.
Kimonowi natomiast gratuluję pięknej wygranej w dotychczasowych rozgrywkach półfinałowych! Jestem pewna, że finały będą wyglądały podobnie - można już zacząć świętować.
Znikam znów na kilka chwil - życzę Wam pięknej pogody ducha. Bez gwałtownych opadów!
środa, 22 czerwca 2011
kontrasty
Ostatnie tygodnie (co widać w zapętleniu poprzedniego wpisu) bardzo przypominają powyższe zdjęcie. Kontrasty i szalone zestawienia tonalne wrzucają nas w absurdy, wielkie szanse i radości.
Mój biorytm mówi, że to najgorszy tydzień w roku, ma rację! Tylko nie mam czasu się martwić, bo wyprzedzam swój cień dwukrotnie.
niedziela, 19 czerwca 2011
absolutna niemożność wszystkiego znamionuje ludzką duszę*
Polecam Waszej uwadze cudowny obrazek Marty Nieznayu,
Autorki bloga http://nieznayu.blogspot.com/
o tu
Tak intensywnie wypełnionego - a nawet przepełnionego czasu nie było od dawna. Piana wzburzonych ujawnień wylewa się z brzegów, ważą się losy i kotłuje przyszłość. Zawsze pozostaje kierkegardowskie albo-albo.
Dziękuję za myśli - zaliczyłam pierwszy rok na nowych studiach. Prawdę mówiąc odpoczywam już drugą dobę, bo człowiek niemłody i inaczej już znosi stres.
Bardzo proszę też o dużo pozytywnych myśli w środę - gotują się marzenia, oby nie wykipiały! Resztą zajmę się sama. To znaczy poświęcę się i wyprasuję koszulę, chociaż nienawidzę jej równie mocno, co candy ;D
Uwaga, jutro wieczorem losowanie!
A tymczasem:
Bloggerowi gratulujemy ujawnienia Anety
AESPE gratulujemy pierwszego etapu Kimonka ;)
*Witold Gombrowicz
Subskrybuj:
Posty (Atom)