poniedziałek, 17 grudnia 2012
pulsoprzyspieszacz
Najchętniej nie pisałabym nic. Owo przepełnienie aż do wykipienia niczego jednak kiedyś zniknie, a to niedobrze. Trzeba zapisać, zanotować, aby nie zapomnieć.
Wypieram, alby poukładać myśli na półeczkach. Wypieranie kończy jednak wraz z płynem do czarnego.
Nie wiem jak Wy, ale ja wzięłam adwent na poważnie. Wskoczyłam w niego świeżutko, z lekkim osierdziem, beż żylaków. Pokręciłam się w swoim zadowoleniu, machnęłam szmatką tu i tam. I nagle łomot taki za mną, dosłownie za plecami.
Jedno powiem na koniec, potrzebna jest potężna, przyczajona w skoku CZUJNOŚĆ. Czujność podsycana ciągłą analizą ducha, bezustanna redefinicją. Nie ma raz ustalonych porządków, sensy wirują, robiąc z nas balona. Jeśli stracisz czujność, dostaniesz bolesną lekcję. Czuwajcie.
ps. link do węgierskich ciasteczek podesłany przez Siostrę - dzięki!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Był sobie szuru guru, co powieki obciął, żeby czujnie na bramę patrzeć, kiedy się otworzy.
e, nie nazmyślałam, herbaty chciał się napić.
Bodhidarma wpatrywał się w ścianę i medytował, bez mrugania i poruszania oczami. Walcząc z ogarniającą go sennością obciął sobie powieki, aby zapobiec drzemaniu podczas medytacji. Rzucone na glebę powieki zapuściły korzenie i wyrosły z nich krzewy herbaciane (listki tego krzewu przypominają kształtem powieki). Tak więc chińska tradycja z postacią Bodhidharmy wiąże również pochodzenie tego pobudzającego napoju.
hehehe, herbatka uważności -piękne i takie w temacie całego bloga ;) Dzięky! ;*
zgadzam się z tymi sensami, naprawdę robią nas w balona, a nawet w kilka; też myślałam, że już się poukładałam, czasowo zwłaszcza, ale - jak to zwłaszcza - kazała mi przedefiniować plany...
pozdrawiam!
Ajmisju
soł
psiepraszam, zaniemogłam! aj misju tu!
Prześlij komentarz