Snuję się po targowisku wielkiego miasta, kupując suszoną trawę cytrynową i gacie do ćwiczeń. Pan z kwiaciarni przygląda mi się w zadumie. Małe dziewczynki noszą różowe kapelusze z cekinami, duże dziewczynki eksponują solarę. Zbyt daleko odeszłam od miejsca, w którym być powinnam, aby miarowo nadążać.
Bardzo polecam 62 numer Formatu. Pięknie o ceramice i innych inszościach.
Teraz idę wybaczyć sobie zaniedbania, utulić ociężałość bolesną i pokłonić się młodym ziemniaczkom z koperkiem.
ps.spodobała mi się idea nieporuszoności - bycia i transparentności zarazem. Wyborne! Dryfujący Budda.
źródło zdjęcia:http://www.changjinlee.net/floating_echo/index.html
4 komentarze:
A to Twoje miejsce, to niech się Ciebie trzyma i nadąża !
:)
Święta racja, Pani! ;)
ach, te ziemniaczki...
A ja bardzo polecam Doro. masz fenomenalne pióro w łapie.
Talent.
Prześlij komentarz