poniedziałek, 23 sierpnia 2010

z cyklu - dom wariatów










Jak nic brakuje mi połowy kota nawet jeśli przyjmę, że jest trochę przykryty kołdrą...

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

a gdzie tu Wariaty, bo nie widzę... ;)

Twardowski pisze...

:D szaleństwo :) artystyczne szaleństwo :)
a placka to bym zjadł z chęcią ;]
samaka złapałem jak nic- a ze za słodkim jestem strasznie, to aż mnie kręci w środku ;]
a stół przypomina mi moje biurko w pracowni- również ostatnimi czasy pojawiły się książki z ikonografii ;]

a ja czekam na relacje zdjęciową- zobaczyć białą damę straszącą w zamczysku ;]

Monika Mota Zakrzewska pisze...

Oj coś mi się wydaję, że taki dom wariatów posiadam i ja :) Pozdrawiam

doro pisze...

Mauro :))
Kimonek - placek tak obrzydliwie prosty, że aż nie wierzyłam! przepis na zdjęciu, polecam!
co do relacji ze straszenia - nie wiem czy mi wolno i czy mnie Pan Młody na moich własnych flakach nie powiesi! zapytam Go o pozwolenie.
Mota - lepszy wariat ciasny, ale własny ;))))

Anonimowy pisze...

ciasto, farby i kot. artystyczny dom wariatów aż miło. pozdrawiam

Portier pisze...

Wspaniała atmosfera kocio ciastowo artystyczna. Trudno się nie uśmiechnąć.

W drodze... pisze...

Wszystko fantastyczne! :) I żywy inwentarz ;) i placuszek ze śliwkami (ach jak by się zjadło:P) i nieład artystyczny na stole :) Taki dom to marzenie :)

fafik rottweiler pisze...

Placuszek aż łapki lizać ;D

evejank.blogspot.com pisze...

Ciasto mniam. Ostatnio też piekłam. Najbardziej lubię ten zapach pieczonego ciasta ze śliwkami.Kojarzy mi się z takim prawdziwym domem. Stół jak u mnie tylko zamiast farb kłębki włóczek igły szmatki guziki nawet nie ma gdzie kawy postawić czasem.

słowa malowane pisze...

pięknie, Dorotheo:) ciepło i misiowo. pozdrawiam

Anonimowy pisze...

a ostatnie zdjęcie to same piękności :) z ujęciem włącznie ;)

doro pisze...

dziękuję!