poniedziałek, 8 kwietnia 2013

pierwszy dzień słońca

Nawet ja sięgnęłam po broń buntu. Pełnoziarnista pitta, gorejący kamień z imbirem w sercu - nawet taki zimnolub powiedział wreszcie DOSYYYYYĆ!

Uspokajałam dziś kota domowego w jego żalu nieutulonym po wyjściu do szkoły pana jego. Kot jęczał i syczał na mnie, żebym go nie ruszała, bo to jego ból istnienia i nic mi do tego.

Pojawiło się niezwykłe zjawisko, nagle. Nie potrafiłam go początkowo zrozumieć. Niebo z białego, od pół roku białego i sinego zmieniło się w błękitne. Zaświeciło słońce. Wszystko co żyło odwróciło paszczę jak słonecznik w stronę słońca. Koty, psy, suche biedronki, mole, kuny, myszy.
Zaległa cisza zamarcia w nadziei.

Pan przy kasie w Auchan doznał wstrząsu, kiedy kupiłam najtańszy dywanik w różowe koty i życzył mi bardzo dobrego i miłego wieczoru, z wielką troską w głosie....

WIOOOOOOOSNA!!!
Wiosna je we wsi !!!!!

3 komentarze:

słowa malowane pisze...

no i ło. Poszła.
A dywanik oko cieszy...:)

Magda Spokostanka pisze...

Kurna, żeby kogo nie zjadła!:)
Kuny widuję niestety tylko w formie zamordowanej, ułożone głową na wschód ...
Podobno gdzieś są dwa słońca. Biedne tam słoneczniki ...
Pozdrowienia!

doro pisze...

Kuny skaczą po dachu i wąchają balkon. Zjadają kocią karmę dla przybłęd!
Jeśli tam są dwa słońca, to słoneczniki mają po dwie głowy ;D
Pozdrawiam również !