środa, 29 września 2010
znalazłam definicję czasu
To SPRĘŻYNA.
Jestem zegarmistrzem.
Odwiedziłam, jak w wierszu, miejsca odległe czasem i kilometrami, szurałam liśćmi dziedzińców, mijałam stragany ze skarpetami i drożdżówkami.
Pani Promotor uściskała mnie jeszcze mocniej niż zazwyczaj, wyglądała jak późnogotycka portalowa rzeźba księżniczki - wysoka i smukła, z mistrzowsko twarzową fryzurą o nowym kroju i kolorze.
Korytarze "Olimpu" też zmieniły kolor.
Noc ma sto godzin.
W niskim lesie miliony czerwonych kapelusików.
Ekspres do kawy zachowuje się jak ZETOR.
Mój Lublin.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
11 komentarzy:
ależ piękna złota polska grzybowska jesień, bo u nas leje pacia;) ale małoskapowałem co maja grzyby do czasu.i do promotor.za to przyjemnie.
"Grzybów było w bród..."
:D anu to cieszem się p.Doro Złota-rączko, zegary fajna sprawa, tym bardziej gdy potrafimy nad nimi zapanować :)
juz mam przed oczami Gotycką panią promotor :)
ajajaj chyba tym indeksem jestem bardziej podekscytowanym niż swoim z przed 3 lat ;]
Otu - bo to zajednymzamachembyło, w dwa dni, więc mi się zlało w jedno, jak w strumieniu świadomości, rozumisz.
Nivejko - oj tak!
Kimonek - dziękuję! Lublin to mój Las i odpocznienie.
Pozdrawiam!
A fantastic gold Autumn to you! Your blog is looking so lovely Doro! How wonderful- grapes for wine! My sister works hard making her wine (ha ha)!
So fascinated with the mushrooms and leaves~ both reflections (window and curtain)..and of course the cat and dog:)
Piękna ta Twoja jesień, słoneczna i pachnąca grzybami :) A u nas leje i leje i leje...
Najbardziej jesienny Twój Mąż Małżonek - taki spokój na zdjęciu. Aż słyszę tą gitarę (plumkający jesienny bluesik... :)). A na koniec spada liść.
GRZYBY!! prawie zapominam jak wygląda las... tylko miasta i miasta mi migają w przelocie.
Jak mawia moja studentka : DZIĘKOWA!
;))
Ja też zaliczyłam grzybobranie! Miło sobie poszurać ;)
Ależ z tych zdjęć jesień łypie na mnie jesień ...
Prześlij komentarz